Maybelline, Mega Plush Volume Express
Od
maskary wymagam kilku prostych trików przede wszystkim rozdzielenia rzęs,
lekkiego zagęszczenia i wydłużenia. Nic więcej. Ale jak widać dla wielu jest to
problem. Tusze Maybelline nie są mi obce.
W mojej kosmetyczce przewinęło się sporo tej firmy. Najlepsze jak dobrze
kojarzycie są dla mnie z silikonową szczoteczką. I MNY też takie ma, a
chociażby one by one. A dziś zaprezentuję ....
Okrągła,
duża szczoteczkę wykonana z włosia. Która na początku nabiera dużą ilość tuszu
w dodatku jest bardzo mokry, jakby rzadki. Bardzo długo schnie. Po ponad
miesiącu czasu dalej jest za „mokry”. Prawdopodobnie, bo według producenta jest
to efekt żelu-musu. No nie wiem....
Lubię
takie na pół mokre konsystencją, niezbyt przyschnięte. Zdecydowanie lepiej się
z nimi współpracuje. Przez tę konsystencję tusz skleja rzęsy.
Owszem
ładnie je wydłuża i jest to efekt natychmiastowy po pierwszej warstwie, ale jak
widać nie dla mnie. Skleja rzęsy, ciężko jest nad tym zapanować (tego nie pokazuję). Gdy rano chcę
szybko nałożyć maskarę ta nie wchodzi w grę, jeszcze gorzej się nakłada, zupełnie
pogarsza stan. Wygląda to nie naturalnie, wręcz komicznie. Takie natychmiastowe
wydłużenie ze sklejeniem nie idzie w parze.
Kolejna
wada to odbijanie się na powiece tuszu oraz na dolnych rzęsach. Z tym to chyba
nie mam problemu za często, a tutaj szybko wychwyciłam, gdyż za bardzo rzuca
się w oczy.
Ale,
ale mam plusy Mega Plush Volum, faktycznie rzęsy są miękkie jak zapewnia producent.
Nie czuje się go praktycznie na rzęsach.
Ma piękne turkusowe opakowanie, która przyciąga uwagę.
Trwałość jest bez zarzutów, cały dzień utrzymuje się na rzęsach, nie kruszy się.
Ale są to duże zalety, które przekonałaby mnie do zakupu.
Niestety
nie pogrubia rzęs, a ma to robić. Nie wspomnę o podkręcaniu. Wydłużenie co
prawda jest i to bardzo mocne co widać na moich rzęsach, ale celem sklejenia i
nie efektownego wygląda. Mam dziwnie wielkie wytrzeszczone oczy, w nie
naturalnej oprawie. Choć jak oglądam zdjęcia to nie najgorzej wygląda. Ale nie dajcie się zwieść zupełnie przez przypadek wyszły ładne zdjęcia hehe:D. Mi źle się z nim wspólpracuje, a wiem, że ma swoich zwolenników.
Pomijając
to efekt, jaki daje po pierwszej warstwie jest naturalny i ledwo widać
pogrubienie. Tak dla siebie tylko w domu nałożyłam drugą warstwę i niestety
wystraszyłam się efektu, jaki uzyskałam. Coś strasznego. Bardzo sklejone rzesy! Także to jest jedyny
efekt do pokazania na ulicy. Co prawda wyszłam raptem dwa razy, ale źle się
czułam. Miałam wrażenie, że ludzie bardziej zwracają uwagę na moje oczy. Łe. A niby taki niewidoczny, no nie:P
W
cenie za 30zł wolę inne tusze Maybelline.
szkoda,że nie spełniła Twoich oczekiwań ;)
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńMiałam i sam sobie średnio radził ale w połączeniu z innym tuszem całkiem ok ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że skleja. ;/
OdpowiedzUsuńNie używałam tego produktu, ale lubię delikatny efekt na rzęsach :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maskary, ale mam swoje ulubione, które mnie nie zawodzą i po nie najczęściej staram się sięgać :)
OdpowiedzUsuńno właśnie - przypuszczałam, że ta szczoteczka może sklejać rzęsy, jakoś tak instynktownie już takie rzeczy wyczuwam ;P
OdpowiedzUsuńz tuszy Maybelline jedyny jaki toleruję i chwalę sobie to klasyczny, żółty Collosal Volume.
Jest niemal tak dobry w moim odczuciu, jak Scandal Eyes Rimmel'a!
naprawdę!
ja lubię najbardziej te tusze z wielkimi, klasycznymi szczoteczkami - uważam, że dla cienkich, dość krótkich rzęs są najlepsze.
a - i jeszcze jedno: dla prostych!
OdpowiedzUsuńjak ktoś ma rzęsy z natury się podwijające, to się cały tymi szczoteczkami wymaże prędzej, niż umaluje ;P
Nie dla mnie - lubię mieć mocno podkreślone rzęsy, ale sklejanie nie wchodzi w grę. Większość tuszy z Maybelline się u mnie sprawdziła, ale po Mega Plush nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńhmmm taki średniaczek
OdpowiedzUsuńMam Colossal Volume Express i jestem z niego bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńTuszu nigdy nie miałam, ale fajnie u Ciebie sie prezentuje ;)
Kochana wpadaj do mnie na konkurs :) Brakuje mi jeszcze 15 osób żeby był zaakceptowany przez sponsora :(
Także bardzo mi pomożesz jak weźmiesz udział ;) Może wygrana padnie akurat na Ciebie :))
ZAPRASZAM -> http://magiclovv.blogspot.com/2014/11/konkurs-z-oasap-wygraj-narzutke.html
bardzo lubię ich tusze, ale ten tak średnio wypada :)
OdpowiedzUsuńtego akurat nie używałam, ale ogólnie lubię tuszę maybelline:)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że skleja rzęsy. Ja z MNY bardzo lubię Colossala <3
OdpowiedzUsuńsłaby efekt,szkoda ja bardzo lubię żółtą maskarę z Maybelline
OdpowiedzUsuńNie miałam tego tuszu, ale po Twojej recenzji chyba raczej po niego nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńZdjęcia faktycznie dobrze wyszły, bo nie zniechęcają wcale do tego tuszu:)
OdpowiedzUsuńmoze dla nie których to będzie super efekt, mi z nim źle i zdjęcia wyszły za bardzo ładnie:) Rzadko się to zdarza to nie sprawdzonych kosmetyków:)
UsuńCUDOWNIE
OdpowiedzUsuń♕
pozdrawiam kochana,
Ola
Straszny jest, mi jakoś nie podchodzą tusze Maybelline ;/
OdpowiedzUsuńTeż tak mam że jeśli mi samej tusz do rzęs czy kolor pomadki nie odpowiada to ciągle mam wrażenie że ludzie na mnie patrzą :) W sumie jakiejś tragedii nie ma ale w tej cenie można dostać o wiele lepszy tusz :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, zawsze byłam ciekawa tego tuszu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to nie dla mnie, wolę silikonowe szczoteczki
OdpowiedzUsuńja też, zdecydowanie silikonowe wygrywają
UsuńSklejone rzęsy? O nie dziękuję :P
OdpowiedzUsuńniestety mocno je skleja
UsuńTrochę duża ta szczotka :D
OdpowiedzUsuńWolę smuklejsze, wykrzywione i z silikonowymi włoskami ;)
fakt duża, też silikonowe u mnie wygrywają
UsuńTrochę duża ta szczotka :D
OdpowiedzUsuńWolę smuklejsze, wykrzywione i z silikonowymi włoskami ;)
Dobrze wiedzieć ;)
OdpowiedzUsuń