3x olejek do ciała Wellness&Beauty
Wellness&Beauty
poszerzyło swoją ofertę o wspaniale pachnące kosmetyki z olejkami. Każdy do
ciała, ale o innym zapachu. Zapraszam na krótki przegląd. Może któryś Was
zainteresuje.
Zaczniemy
od najlepszego, czyli Körperöl, olejek do ciała kwiat wiśni i ekstrakt z róży.
W
ładnym podłużnym opakowaniu z pompką dostajemy jasno żółty (najjaśniejszy z tej
trójki), olejek do ciała. Jest to typowy olejek jakby „suchy”. Po
nałożeniu go na ciało nie lepi się, nie klei, a szybko wchłania. Co ogromnie
mnie zaskoczyło. Nie nakładam go dużo. Szczególnie, gdy pierwszy raz
próbowałam, gdyż bałam się efektu lepienia i zatłuszczenia wszystkiego w koło,
szczególnie pidżamy. Moje obawy były niepotrzebne. Olejek nie zostawia tłustych
plam. Oczywiście, gdy zachowamy zdrowy rozsądek z jego ilością. Na dobry
początek warto zacząć od małej ilości i w razie czego dodawać stopniowo więcej
na dłonie poczym rozgrzewać i aplikować na ciało.
Zapach
olejku jest fenomenalny słodki, kwiatowy, i przede wszystkim jadalny. Bardzo
apetyczny i długotrwały. Zapach kojarzy się z wypiekami słodkich ciast.
Zupełnie nie wyczuwam tutaj róży, a kwiat wiśni jest zatłumiony olejkiem
makadamia. Więc takiego zapachu trzeba się spodziewać.
Natomiast
nie spodziewałam się, że olejek zastąpi mi balsam do ciała(na dłuższa metę na
pewno całkowicie go nie zastąpi, ewentualnie na zmianę). Nie powiem jest to
ciekawa forma, która szybciej i lepiej regeneruje suchą skórę. Nadaje się także
idealnie do masażu.
Szybkie
wchłanianie bardzo mnie zaskoczyło, oczywiście pozytywnie, a jeszcze bardziej
zadowolona byłam z tak dobrego nawilżenia i mięciutkiej, gładkiej, przyjemnej w
dotyku skóry.
Nie
zauważyłam żadnych niepożądanych reakcji alergicznych, uczuleń czy podrażnień,
wręcz przeciwnie delikatnie objął ochroną moją skórę.
Olejek
o pojemności 150ml możecie dostać tylko w Rossmannie za ok.11zł
Kolejny
to typowe waniliowe ciasteczko. Badeöl, czyli sezamowy olejek do kąpieli.
Mała
pękata buteleczka zamykana na zakrętkę, o ciut ciemniejszej żółtej barwie od
poprzedniego olejku.
O
wspaniałym mocno waniliowym zapachu z delikatną nutką sezamu. W opakowaniu
zupełnie nie wiadomo, co wąchamy totalna mieszanka. Natomiast po wlaniu kilka
kropel olejku pod strumień wody zupełnie zmienia postać rzeczy. Olejek staje
się mocno waniliowym zapachem, który ogromnie przypomina mi rodzinny dom, w
których przed świętami mama piecze ciasta. Wspaniała aura roznosi się po całej
łazience, zostaje dłuższy czas na skórze. Wywołuje wspaniałe skojarzenia, a
także miłe wspomnienia. Ciepły, otulający, jadalny zapach, który zapewnia
cudowne doznania.
Olejek
wraz z ciepłą wodą zmiękcza skórę, nawilża ją i zostawia przyjemną nie lepiąca
się powłokę na skórze. Nie jest ona mocno tłusta, ale dzięki temu nie wymaga
dodatkowego nawilżania. A moja skóra nie domaga się nic więcej, dlatego podczas
stosowania tego olejku sama nic więcej nie nakładam. Bo nie czuję takiej potrzeby.
Tym bardziej, że nie drugi dzień nie mam
złych odczuć, typu sucha, szorstka skóra.
Skóra
po kąpieli nie swędzi mnie, ani nie szczypie, więc uważam to za duży sukces.
Olejek
nie ma specjalnych odżywczych właściwości. Ale mocno nawilża. I jednak poprawia
elastyczność skóry.
Z
czego jestem bardzo zadowolona. W czasie kąpieli pozwala się nam odprężyć i
zrelaksować, a dodatkowo przez swój zapach mamy ochotę na coś słodkiego,
waniliowego. Totalna rozkosz dla ciała i zmysłów. Dla tych, którzy kochają
piękne zapachy będzie strzałem w 10-tkę!
Olejek
kosztuje ok. 8zł/150ml
I
ostatni olejek to Duschöl, czyli olejek pod prysznic z olejkiem migdałowym i
ekstraktem z bambusa.
Zdecydowanie
wolę go używać do wanny podczas dłuższej kąpieli, tak jak tego wyżej. W formie pod prysznic
bezpośrednio na ciało niezbyt mi pasowało. Musiałam pamiętać o małej ilości
olejku. Natomiast lepsza wersja do wanny spodobała mi się bardziej. I w takiej
formie go opiszę.
Aplikacja
olejku wygląda jeszcze inaczej niż u tych dwóch wyżej. Owszem można odkręcić
całą zakrętkę, ale można tez dozować mniejsze porcje (zdjęcie nr1, na samej góze widać otwarcie).
Olejek
ma także żółtą barwę, ale o ciemniejszym odcieniu tego koloru. Jest chyba
najtłustszy z tych trzech. Natłuszcza skórę, zostawia na niej przyjemną
powłokę.
Zapach
w opakowaniu jest piękny na pierwszy plan wysuwa się nuta migdałowa, a zaraz po
niej ekstrakt z bambusa, który w wodzie niestety wszystko niszczy. A szkoda, bo
początek pięknie się zapowiadał. I dzięki temu bambusowi staje się śmierdzący,
nie do wytrzymania. Zupełnie mi nie pasuje taki aromat.
Szkoda
mi go wyrzucać, więc przemycam go razem z olejkiem sezamowym (tym wyżej) i
jakoś wytrzymuję kąpiele.
Skóra
po nim jest miękka, gładka, natłuszczona. Nie wymaga dodatkowego nawilżenie ze
strony balsamów czy maseł.
Wszystko
jest ok tylko ten fatalny zapach bambusa.
Ten
olejek można dostać za ok.9zł/250ml
Podsumowując
najlepszym olejkiem jest ten bezpośrednio na ciało, jak i ten do ciała do
wanny. Wszystkie dobrze zmiękczają i natłuszczają skórę. Odnośnie zapachu moje
nozdrza uwiódł sezamowo-waniliowy. Istny raj. Z bambusowym najmniej się
polubiłam. Ale syn znalazł dla niego zastosowanie w swoich długich kąpielach.
Cieawa jestem, który Wam bardziej by pasował? A może już macie swojego faworyta?
Nie wypróbowywałam jeszcze tych olejków, z serii Wellness&Beauty miałam kiedyś olejek pod prysznic o przecudnym aromacie mango, uwielbiałam używać go latem!
OdpowiedzUsuńmusisz to nadrobić:)
UsuńNie przepadam za olejkami do ciała bo słąbo się u mnie taka konsystencja wchłania, jedynie włosy i twarz lubią pielęgnację olejkami
OdpowiedzUsuńno własnie ja też miałam z tym problem, ten do ciała jest jakiś inny, dobrze się wchłania, z czego byłam zaskoczona.
UsuńMam inną wersję tego olejku do ciała i po prostu uwielbiam jego zapach :)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz widzę ten produkt na oczy, dobrze wiedzieć, bo nigdy nic nie wiadomo:)
OdpowiedzUsuń____________________________
najmodniejszy sweter sezonu na
WWW.JUSTYNAPOLSKA.BLOGSPOT.COM
Uwielbiam te olejki a ten z różą zapachem swoim mnie powala!! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńA pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu o olejkach było cicho... ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie, teraz wiodą prym:)
UsuńZapach jakoś mnie nie przekonał.
OdpowiedzUsuńale tutaj są trzy różne:P
Usuńnie stosowałam nigdy olejków do ciała
OdpowiedzUsuńtrzeba to zmienić:)
Usuńuwielbiam olejki w zimie - oszczedzam sobie czasu z kremowaniem ciala. a juz te pod prysznic sa najlepsze!
OdpowiedzUsuńAkurat żadnego z nich nie miałam, ale ten do ciała mnie kusi :) Mam z tej serii żel pod prysznic z masłem shea i pachnie ślicznie :)
OdpowiedzUsuńKąpiel z olejkiem o zapachu wanilii - brzmi zachęcająco. Muszę przyjrzeć się kosmetykom Wellness&Beauty, widzę, że ostatnio wypuścili kilka perełek:)
OdpowiedzUsuńMam ten olejek z serii Körperöl tylko o zapachu jojoba i masła shea. Napiszę o nim recenzję - może dzisiaj :) jestem z niego ogólnie bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńja także, najbardziej:)
UsuńMimo tego zapachu skuszę się na ten olejek pod prysznic. Może dodam jakiegoś aromatu :)
OdpowiedzUsuńmy też mieszamy z innym:)
Usuńu mnie w rossmannie nie ma produktów tej firmy :(
OdpowiedzUsuńuu;/ jak to?
Usuńmuszę wypróbować te produkty, już tyle o nich słyszałam, że chyba najwyższy czas :)
OdpowiedzUsuńJak wyglada sklad pierwszego olejku? Rzeczywiscie sa jakies dobre oleje na pierwszych miejscach? Bardzo ciekawi mnie ten produkt, mam ochote na nowy olejek do ciala, nuxe mnie znudzil.
OdpowiedzUsuńProsze bardzo tutaj skład, ja aż tak się na tym nie znam.
UsuńSkład: Helianthus Annus Seed Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Carica Papaya Fruit Extract, Mangifera Indica Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armenica Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Caprylic/Capric Triglyceride, Tocopherol, Parfum, Linalool, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Citral, Geraniol
Całkiem niezły ten skład:) Chyba kupię na próbę ten pierwszy olejek z wiśni i róży. Podoba mi się, że bardzo dobrze się wchłania;)
Usuńsezamowy olejek byłby dla mnie idealny!
OdpowiedzUsuńChętnie skusiłabym się na wszystkie, ale najbardziej mnie ciekawi olejek z pompką ;)
OdpowiedzUsuńChociaż wolałabym w wersji z olejkiem migdałowym bodajże :)