Denko Lipca 2015
Lipiec
zleciał bardzo szybko, zresztą jak każdy jeden miesiąc. Połowa wakacji za nami,
więc wykorzystajmy je jak najlepiej. Wyciśnijcie do ostatniej kropli każdy
dzień, aby później nie było płaczu, że lato się skończyło. Na dziś
przygotowałam denka z lipca. Źle nie poszło, mogło być gorzej.
1.
Balea, Ultra Power Harrlack. Lakier do włosów o mocnym działaniu. Mocny to on
nie był. Ale nie sklejał tak chamsko włosów. Stosowałam go do opanowania
grzywki i byłam zadowolona dopóki mi się nie skończył. Nie lepił włosów, ani
nie zostawiał na nim żadnego brzydkiego nalotu. W dodatku siła lakieru lepienia
w przypadku stosowania na grzywkę była wystarczająca. Ogólnie do loków to
trochę za słaby był. Choć wyglądały na naturalne, a nie sklejone. Muszę teraz
kupić sobie coś podobnego. W kosmetyczce posiadam jakiś Isany, ale ten to tak
mnie drażni. Raz że śmierdzi i dusi, a Balea tego nie robi. A dwa, że psikam, a
nic nie daje tylko dziwny nalot zostaje. Tak, więc musze w coś dobrego
zainwestować z myślą o grzywce. Bo Balea
dobrze się sprawdzała.
2.
Intimea, Emulsja do higieny intymnej. Ta wersja dedykowana jest dla dziewczynek
i nastolatek, ale w niczym mi nie przeszkadza jej używanie. Przypadła mi do
gustu ten pięknie pachnący wariant. Poprzednie nie były moimi ulubionymi, a ta
właśnie się taka stała. Przede wszystkim nie podrażnia, łagodzi i utrzymuje
odpowiednie ph skóry. W dodatku pokusiłam się o umycie twarzy tym płynem. Bo
pamiętam jak stosowało się tę praktykę przy płynie z Rossmanna. I wcale się nie
zawiodłam. Płyn świetnie odświeża, oczyszcza i nie podrażnia. Dla mnie super
sprawa. Tym bardziej na wyjazd. Nie trzeba brać trzech kosmetyków (żelu do
mycia ciała, płynu do higieny i żelu do mycia twarzy) jak jest jeden produkt.
Ile miejsca zyskujemy! Oczywiście zakupiłam kolejny płyn. Ogólnie w domu
posiadam dwa. Gdy wybieram się do Biedronki to często go wrzucam jak widzę do
koszyka. Bo ciężko ten różowy wariant zakupić.
3.
Lilla Mai, Peeling algowy do ciała. Tę próbkę w szklanym słoiczku znalazłam w
Shiny Boxie. Bardzo fajny, dosyć mocny peeling o bardzo dobrych właściwościach
peelingujących. Skóra jest gładka, jedwabiście miękka. Nie mogę się do niczego
przyczepić. Ale okropnie brudzi wannę. Zostawia pełno ziarenek po sobie. Jest
jak piasek. Cała wanna w piasku.
4.
Isana, Sommerdusche, Orange & Grapefruit. Ślicznie pachnący żel o
delikatnym, ale wyczuwalnym świeżym, rześkim zapachu pomarańczy. Ogólnie
kojarzący się z letnimi wojażami. Robi co ma robi. Myje, oczyszcza. Ładnie
pachnie, dobrze się pieni, nie wysusza skóry.
5.
Isana, Nagellack, Zmywacz do paznokci. Niekwestionowany hit. Najlepszy z
najlepszych w rozsądnej cenie. Doskonale zmywa, nie przebarwia paznokci. Stały
bywalec w mojej kosmetyczce.
6.
Yoskine, Kirei Lifting, Eliksir odmładzający. Genialny produkt. Moja skóra
odzyskała cudowny wygląd, ujędrnienie, nawilżenie, ogólne odżywienie, którego
ogromnie potrzebowała. W dodatku przepięknie pachnie, aplikacja na plus w
formie pompki. Niestety nie wystarcza na długo. Szybko znika i kosztuje dosyć
dużo. Mimo to raz na jakiś czas warto zainwestować sobie taką odnowę.
7.
Lady Speed Stick, Invisible 24/7. Kremowy sztyft o cudownym zapachu. Dalej to
samo dno. Zero ochrony, zostawia białe plamy. Zresztą zaraz po użyciu jeśli nie
zwrócimy uwagi przy ubieraniu się będą białe ślady na ubraniach. Okropnie
brudzi. Nie radzi sobie z ochroną. Można sobie nakładać ile się chce. To on i
tak nie ochroni a w dodatku zważy się pod pachami. Nawet stosowany jak to się
mówi „koło domu” dobijał mnie, ale szkoda było mi go wyrzucać, więc zużyłam na
starych ubraniach i musiałam się ich pozbyć. Bubel!
8.
Wibo, Eliksir, Pomadak. Jedna z moich ulubionych pomadek. Kolejna dobiła dna.
Uwielbiam je na co dzień. Nadają kremowego efektu z lekkim nawilżeniem. Nie są
tępe, suną się po ustach łatwo i przyjemnie. W dodatku zostawiają ładny nie
nachalny, delikatny kolor. Co podoba mi się na co dzień. Aby usta nie były gołe
i nijakie. Niestety serię wycofano i są nowe, choć nie koniecznie te samo. Nowa
seria zdecydowanie różni się od tej.
9.
Garnier. Płyn micelarny 3w1. To mój nie podważalny hit. Którego każdemu
polecam. Dosyć, że butla starcza na dwa miesiące przy codziennym używaniu, to
cena jest atrakcyjna (jeśli skorzystamy z promocji). To w dodatku genialnie
zmywa makijaż, oczyszcza skórę. Nie podrażnia jej, ani nie wysusza. To moja
chyba z ok. 20 butla. I dalej mam zamiar kupować. Chyba zacznę robić zapasy, bo
będzie wielki ból jak zniknie z półek. W domu mam jeszcze dwie w tym jedną
zaczętą.
10.
Flolsek, Lipodetox, Intensywne serum antycellulit. Serum, wraz ze sportem i
odpowiednią dietą na pewno daje działanie. Tyle używam tych produktów, że nie
wiem który już co daje. Ale wiem jedno, że jak go używałam czułam lekkie
nawilżenie. Odpowiednie ujędrnienie, miękkość skóry. Na tyle było to właściwe,
że dawało jako taki rezultat. Cellulit wprawdzie znikł, ale czy dzięki temu
produktowi to raczej nie jestem tego pewna.
11.
Dove, Kostka do mycia. Beauty cream bar i
gentle exfloliating. Uwielbiam
mydła Dove. Ich nawilżająca moc i kremowa warstwa podczas mycia są kuszące. A
moje dłonie nie odczuwają suchości, ani szorstkości. W dodatku pięknie pachną i
potrafią zapewnić skórze czystość, świeżość i ładny nawet długotrwały zapach,
który jest charakterystyczny dla mydeł Dove.
I
to wszystko. Nie popisałam się dużo, ale zawsze to coś.
W
tym denku jest dosyć dużo produktów wartych uwagi. Uważajcie tylko na LSS. Ten
sztyft to dramat.
P.S Dla ciekawskich, którzy zwrócili uwagę, że nie ma ulubieńców miesiąca ogłaszam,
że pojawią się na koniec lata jako „ulubieńcy lata”. Dużo produktów powtarza
się i nie chcę ich powielać. Stąd ta decyzja.
Jaki jest sens rozcinania butelki ze zmywaczem do paznokci? :)
OdpowiedzUsuńto tak z przyzwyczajenia podczas zdjęć
Usuńładne denko :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że wszystkie produkty rozkładasz na czynniki pierwsze. Ale czemu rozcinasz opakowanie zmywacza??
OdpowiedzUsuńjakoś tak wyszło, z przyzwyczajenia przed zdjęciami
Usuńwoda micelarna z Garniera jest genialna! żele pod prysznic firmy Isana rownież uwielbiam :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://www.tallkie.blogspot.com
Lubię Twoje denka, często sięgam po żele z Isany i po ich zmywacz, są u mnie w prawie każdym denku.
OdpowiedzUsuńPeeling LilaMai musi być super.
OdpowiedzUsuńJa już swojego ulubionego sztyftu z forever nie zamienie na żaden inny.
OdpowiedzUsuńPolecam:)
Znam tylko z autopsji kosteczki Dove - uwielbiam :) i zmywacz do paznokci Isana :) Ostatnio przyglądałam się temu eliksirowi z YOSKINE w dogerii Blue, narazie nie kupiłam, ale myślę, że to kwestia czasu i zdenkowania innych kosmetyków typu serum, które aktualnie posiadam :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię sztyft LSS....jestem zaskoczona że tak dobrze chroni,nawet w te upały dawał radę u mnie.Ale fakt-brudzi ubrania,tyle ze nie znam żadnego który nie brudzi...
OdpowiedzUsuńZmywacz Isany i kostyki Dove to też moje hity które goszczę regularnie :)
Świetny post! Kilka z tych produktów znam i również uwielbiam: płyn micelarny z Garniera - mój hit wszechczasów, zmywacz z Isany też bardzo lubię, tak samo jak żele z Isany - nie próbowałam jeszcze tej wersji limitowanej, którą miałaś, koniecznie muszę to nadrobić. Rozglądam się też na nowym płynem do higieny intymnej więc może skuszę się na Intimea :)
OdpowiedzUsuńMydła dóbr bardzo lubię, a LSS w formie żelu moim zdaniem są lepsze;)
OdpowiedzUsuńSkusiłam się raz na lakier Balea ale jednak nie moja bajka, może inne są fajniejsze :) Ja od lat kupuję lakiery z Taft :)
OdpowiedzUsuńGarnie, Isana, Dove - uwielbiam te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam się z tymi mydełkami Dove :)
OdpowiedzUsuńSpore denko :))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pomadki z Wibo na dzień, a Isanka to mój niekwestionowany ulubieniec wszechczasów :)
OdpowiedzUsuńEliksir z Yoskine chciałabym mieć :)
OdpowiedzUsuń