Perfecta, Satin Matt, Fluid kryjący, długotrwale-matujący.
Do
kosmetyków stosujących na twarzy podchodzę bardzo ostrożnie. Niech tylko pojawi
się jeden jasny sygnał natychmiast go odkładam. Po jakimś czasie robię kolejną
próbę i jeszcze raz daję ostatnią szansę. Wtedy wiem, że to ten konkretny
winowajca. Jasnym sygnałem jest zapychanie skóry.
Na
szczęście z dzisiejszym kosmetykiem nie miałam najmniejszego problemu i niech
tak zostanie do końca. A mowa o nowości Perfecty.
Fluid
dostajemy w okrągłym opakowaniu w standardowej 30ml wersji z pompką air less.
To zmniejsza ryzyko na zacięcie się przy tradycyjnych pompkach. Co ostatnio
notorycznie mi się przydarzało.
Konsystencja
jest bardzo lekka, kremowa. Łatwo ją nałożyć palcami jak i pędzelkiem, a także
„jajeczkiem”. Łatwo się rozprowadza, szybko wchłania. Przyznam dziwne zjawisko.
Gdy nakładam produkt bezpośrednio z pompki na dłoń i dopiero aplikuję pędzlem,
jajkiem lub palcami na twarz. To na dłoni fluid ciemnieje. Natomiast na twarzy
tego nie robi. Jak to? Jest jakieś na to wytłumaczenie? Dziwne.
Posiadam
odcień 01 light beige- najjaśniejszy z palety. Ale nie jest on najjaśniejszy
względem innych fluidów, ale też nie jest ciemny. Co całkowicie go nie dyskwalifikuje.
Tym bardziej, że słonko mnie opaliło i nie widać różnicy. Choć też wcześniej,
aż tak mocnej nie było widać.
Satin matt ma beżowe tony. Ten drugi z nowości Perfecty jest bardziej ciemny
i więcej w nim różowych topów. To właśnie jego zostawiłam na późniejszą letnią porę. Dlatego też dodam
zdjęcie, abyście mogli porównać.
Zapach
sprawiał mi trudność i do dziś ciężko jest go przezwyciężyć. Tym bardziej, że
jest mocno wyczuwalny. Niestety przypomina mi lakier do włosów;/ Duszący,
intensywny, ciągle będący. Z czasem po praktycznie więcej niż miesiąc
przyzwyczaiłam się.
Na
samym początku wspomnę, że fluid kryjący nie jest fluidem mocno kryjącym.
Raczej jego siłę krycia zaliczyłabym do średnich, bardzo niskich kamuflaży.
Owszem świetnie stapia się z cerą, ujednolica ją, kryje wszelkie bardzo drobne
niedoskonałości. Ale większe plamki, drobne krostki dalej są widoczne.
Drugą
sprawa, którą jest mat. Owszem jest i to bardzo duży. Tutaj bardziej nazwałabym
fluid matujący i to jest to, czego szukam. Moje błyszczenie się i wydzielanie
większego sebum nie należy do dużych. Raczej nazwałabym początkującym to jednak
wyczuwam te zmianę po jego nałożeniu i całkowicie mi to pasuje.
Producent
wspomina o długotrwałym efekcie matującym. Z racji tego, że nie mam z tym
dużego problemu (choć jest). To w tej kwestii nie mogę się wypowiedzieć na jak
długo się utrzymuje przy dużych problemach. W moim przypadku utrzymuje się cały
dzień. Nie potrzebuję poprawiać. Skóra nie błyszczy się i jest w porządku.
Skóra
wygląda bardzo dobrze. Nie świeci się, nie błyszczy. Fluid na początku przez
kilka dni podkreślał mi skórki, choć z czasem zauważyłam, że jakby je
likwidował. Nie wiem czy to możliwe. Bo gdy odłożyłam go na kilka dni i
ponownie wróciłam. Pojawiły się suche skórki, a później znikły. Więc coś w tym
jest. Ogólnie nie wysusza skóry, więc mi to odpowiada.
Fluid
niby nie daje całkowitego naturalnego looku, ale jest w nim coś takiego
specyficznego. Dopiero na fotografiach zauważyłam tę zaletę. Skóra wygląda na
wspaniale zadbaną, przede wszystkim wypoczętą (chyba, że to działanie serum
Yoskin). Owszem jest w nim naturalność. Bo nie widać efektu maski, ale na
twarzy sprawia, że cała promienieje. Kurczę nie wiem jak Wam to wytłumaczyć.
Efekt widzę od razu. Podam przykład. Zdjęcia do stylizacji zawsze robimy rano.
Oglądając wcześniejsze zdjęcia, gdzie miałam nałożony Bell, Hypoalergenic twarz
wyglądała na lekko smutną, poszarzałą (nie twierdzę, że jest zły, bo mi pasował
na co dzień, ale zmianę zauwazyłam). I faktycznie ten fluid dawał naturalny
efekt. Bo nie było krycia, wyglądałam jak bez makijażu, choć także ujednolicał
koloryt skóry. Ten z Perfecty też zostawia naturalny efekt, ale bardziej taki
rozpromieniony. Niby nie widać, że mam fluid, ale coś go wyróżnia na tle
innych. Jakby skóra odmłodniała, wypoczęła. Możliwe, że z serum są tak
doskonałym duetem. Albo po prostu więcej słonka i wit. D dodało życia. Nie wiem
jest wiele czynników, na które mogło to wpłynąć. Ale wiem jedno cera wygląda o
wiele lepiej z nim.
Oczywiście
najbardziej bałam się zapchania skóry. I mimo, iż ryzykowałam, to jednak nie
sparzyłam się i to cieszy. Bo nie ma nic gorszego jak świetny efekt kremu czy
fluidu, który niestety ma największą wadę zapychanie skóry. Moja kapryśna cera
przyjęła produkt bez większych problemów. Jestem po prostu zaskoczona i
zadowolona jednocześnie. Mogę przymknąć oko na zapach, który z początku mnie
drażnił, bo dla takiego satynowego efektu na twarzy śmiało stwierdzam, że jest
moim ulubieńcem miesiąca:)
Nie
chętnie podchodziłam do testowania tego produktu, ale jak już go miałam nic nie
stało na przeszkodzie, aby spróbować. Bo raczej opinii takiej, jaka jest nie
spodziewałam się.
Fluid
możecie dostać w cenie ok.18zł. Za tę cenę myślę, że warto. Powinien wystarczyć
na 3 miesiące. Po półtora miesiąca używania została mi połowa. Całkiem nie źle
przy codziennym używaniu.
Ciekawe czy sprawdziłby się u mnie :)
OdpowiedzUsuńi u mnie ;)
UsuńAle opakowanie to on ma cudowne!
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, szkoda, że nie pokazałaś efektu na twarzy :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zaciekawił mnie ten podkład i trochę brakuje mi takiego zdjęcia.
Usuńmiałam zrobić, ale jakoś tak wypadło. Postaram się dorzucić:)
Usuńświetny post, ciekawie, będę obserwować!:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://blousforyou.blogspot.com/
Taki tani i taki dobry?? Muszę go spróbować :-)
OdpowiedzUsuńhttp://soalicepl.blogspot.fr/
muszę wypróbować:))
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, ale obawiam się, że kolor może być dla mnie za ciemny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłaś na podkład, który zapewnia efekt wypoczętej cery:)
OdpowiedzUsuńMi bardziej odpowiadałby satin matt, gdyż ma lepszy odcień - bez różowych tonów :)
OdpowiedzUsuńUu troche ciemny.Opakowanie podobne do Lirene.
OdpowiedzUsuńbrzmi fajnie, bo to matowienie a jednocześnie skóra mówisz wygląda na rozpromienioną, ciekawe :P no i kolor ma całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do tanich podkładów. :/
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę przekonac się do innych podkładów niż Vichy. Zapraszam do mnie na www.lap-stajla.blogspot.com, u mnie post o spódnicach w kształcie A.
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio myslalam nad jego zakupem bo pojawil się w hebe na promocji :) ale widzę,że warto ;)
OdpowiedzUsuńwww.juiloy.blogspot.com
Pierwszy raz go widzę, ale ja jak na razie mam ulubieńca z Catrice :)
OdpowiedzUsuńOjjjj i znów nie dla takiego bańdziocha jak ja
OdpowiedzUsuńnie znam :(
OdpowiedzUsuńJa już widzę, że dla mnie byłby zbyt ciemny :)
OdpowiedzUsuńKiedyś się sparzyłam na tego typu produktach i teraz ich unikam jak ognia ;)
OdpowiedzUsuńchyba wypróbuje ten podkład ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga, będzie mi miło, jeśli wpadniesz :)