Vita Liberata, Luxury Tan, Phenomenal Fine as silk lotion medium



Lato w pełni, ale nie wszyscy mogą korzystać z wielkoduszności promieni słonecznych. Dla nich zostają samoopalacze. Wielu osobom kojarzą się z brzydkim zapachem, nie ładnymi smugami i co gorsza okropnym brudzeniem ubrań. Wprawdzie po części przyłączam się do tej grupy, ale czasem, można iść na ustępstwo i dać szansę innej firmie. Dziś na tapetę bierzemy dosyć drogi produkt, jakim jest Vita Liberata. W Sephorze kosztuje ok.170zł. Pewnie ciekawi Was efekt i jakość jaka jest podczas noszenia. Zatem zapraszam na poniższą recenzję.

Vita liberata daje natychmiastowy efekt pięknej, zdrowej i całkowicie naturalnej opalenizny. Niestety za tym idzie trochę maleńkich wad. Mimo to jest to jeden z tych produktów, w które warto zainwestować, jeśli poszukujemy szybkiego efektu opalonej skóry. Co do koloru nie ma żadnego zastrzeżenia. Nie ma pomarańczowych, brzydkich odcieni. Jest prawdziwa brązowa opalenizna, która równa się do tej naturalnej. I to jest bardzo dobra i najważniejsza zaleta produktu. Którą możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu. Widać jak zrównuje się z prawdziwa opalenizną. Tylko efekt przejścia, a raczej spotkania się dwóch granic jest ciemniejsza.

Należę do "bladolicych" cer, ale latem moja skóra osiąga naprawdę piekną opaleniznę i aby się zrównać z nią ten lotion ma odpowiedni odcień. Dla wielu osób może okazać się za mocny i może przerazić fakt tego mega brązowego odcienia, ale nie jest on tak straszny jak by się wydawało.
Trwałość takiej opalenizny po pierwszym razie to ok. tydzień. Jeśli stosujemy go codziennie przez kilka dobrych dni. Zadecydowanie jest dłuższa. Używałam różnie, najpierw, co drugi dzień przez dwa tygodnie i z peelingami taka wspaniała opalenizna zostawała ze mną ponad dwa tygodnie. Ale to tylko wtedy, gdy stosuje się systematycznie. Warto o tym pamiętać. Im więcej stosujesz, tym dłuższa opalenizna.

Najlepiej jest nakładać na noc. Wtedy zdecydowanie pozostałość nie zostanie na ubraniu, ani szybko się nie zetrze. Przede wszystkim trzeba użyć po dobrym peelingowaniu ciała. Wtedy preparat łatwiej i szybciej się wchłonie, zapewniając dłuższy efekt.
Aplikację warto nakładać równomiernie. W miejscach gdzie jest coś ciemniejszego (np. jakiś siniak, otarcie) będzie ciemniejszy efekt. Można wtedy natychmiast zmyć wodą. Ogólnie zaraz po aplikacji lekko schodzi. Ale nie tak do końca. Zdecydowanie widać, że jest coś nałożone, ale w momencie usunięcia zaraz po nałożeniu raczej tego nie zmyjemy.
Aplikowanie preparatu na skórę warto wspomóc tą oto rękawicą, która bardzo dobrze rozkłada, rozsmarowuje lotion. W dodatku chroni też skórę przed przebarwieniem, gdzie np. na wewnętrznej stronie dłoni nie potrzebujemy tego efektu. Dodam, że podczas wykonywania zdjęć ta brązowa plama na dłoni długo mi nie schodziła i wyglądała jak prawdziwa „myszka”, typowa blizna, więc nie warto nakładać go samymi dłońmi. .Jeszcze jedno ifno co do tej rękawicy warto ją po każdym użyciu przeczyscić w ciepłej wodzie z mydłem. Raz i to za dużo zdarzyło mi się ją zostawić na drugi dzien i niestety zaschnięty lotion zle rozprowadzał się i co gorsze robił śmieszne grudki. Po tym incydencie za każdym razem prałam rękawicę. Zdecydowanie dla czystości i lepszego póżniejszego nałożenia, warto dbać o ten jakże istotny szczegół.
Podczas schodzenia balsamu nie ściera się równomiernie. To też zależy od miejsca, na które się nałoży. W każdym bądź razie wygląda to trochę nie estetycznie jakby się było brudnym i się nie myło. Wtedy, gdy całkowicie chcemy się go pozbyć, warto gąbką i peelingiem skutecznie oczyścić skórę. Inaczej trzeba nakładać kolejną warstwę, aby zapobiec temu efektowi.

Zapach jest  po nałożeniu praktycznie nie wyczuwalny. Gdy w grę wchodzi nagrzane ciało, wystawione na promienie słoneczne wtedy jest troszkę inaczej. Są różne sytuacje, akurat jesteśmy na dworze, lub idziemy do sklepu w czasie upałów. Wtedy wyczuwam intensywny zapach typowy dla samoopalaczy (ale to tylko w gorącym pomieszczeniu z nagrzaną skórą. Inaczej go nie ma. Tak samo jest nocą. Zaraz po nałożeniu skóra musi być zimna. Gdy się nagrzewa to razem z nią czuć tę woń. Trochę mnie to drażni. Próbowałam o różnych porach dniach nakładać, aby wybrać sobie ten idealny moment. Ale zawsze coś było nie tak. Nocą nie mogłam spać, w dzień musiałabym nie nosić ubrań, aby całkowicie się wchłonęło. Co istotne jeszcze to, to, aby nie wystawiać się na słońce, bo razem z potem preparat spływa (raz mi się zdarzyło zastosować go, a później mąż stwierdził, że trzeba jechać trawę skosić wtedy wszystko ze mnie spłynęło. Ubranie ubrudzone i kąpiel musiała być natychmiastowa.). Ale to taki raczej wypadek podczas stosowania niż klasyczny, codzienny wybryk. I raczej mało, komu się przydarza.

I jeszcze temat samego brudzenia ubrania. Białe wiadomo odpadają, reszta całkiem ok. Nie brudzi tak mocno. No chyba, że zastosujecie preparat i nałożycie zaraz super wdzianko to 100% „wyszura się” o nie i zetrze.
Skóra z nałożonym preparatem wygląda dobrze. Jak widzicie na zdjęciach jest w lepszej formie względem estetyczności wyglądu. Na zdjęciu przed zastosowaniem z naturalną opalenizną skóra jest jakby matowa, tak jakby brakowało jej tego lekkiego blasku, ale nie mylić ze świeceniem się. A skóra po zastosowaniu Vita Liberata jest zdecydowanie ożywiona, pełna wigoru, ładnego blasku i świeżości. W każdym bądź razie wygląda na zdrową, pełną naturalnej brązowej opalenizny. Doskonale wyrównuje kolor skóry i świetnie z nią współgra. W rzeczywistości nie mozna dopatrzeć się róznicy między prawdziwą, naturalną opalenizną, a tą z samoopalacza.

Ogólnie jestem za. Ponieważ preparat daje natychmiastowy, piękny efekt naturalnej, brązowej  opalenizny jak wspomniałam wyżej, który zostaje z nami na bardzo długo. Jeśli ciągle kontynuujemy jego aplikację. Wtedy nie trzeba bać się brzydkiego efektu schodzenia. Ale trzeba się liczyć z delikatnym brudzeniem ubrań (jeśli stosujemy go na całe ciało, w tym brzuch, plecy, piersi) i lekkim typowym zapaszkiem dla tego typu kosmetyków, choć nie zawsze ( to też zależy od skóry). Aplikacja jest bajecznie prosta i nie zostawia smug, można nakładać kilka warstw.

Raczej jestem fanką klasycznego opalania się. Zazwyczaj jest to podczas pracy w ogrodzie. A później jest płacz, bo zostają białe ramiączka, dużo kresek, brzydkie paski na plecach. A gdy mam wyjście, trzeba ubrać jakąś fantazyjną sukienkę lub po prosto coś co akurat odznacza się od opalenizny to wtedy ten preparat przychodzi z pomocą. Na pewno będzie także idealnym rozwiązaniem zaraz na wiosnę. Wtedy to moja skóra jest blada i myślę, że znowu takim właśnie to preparatem nie pogardzę i się poratuję. Będzie taką bazą przed naturalnym prawdziwym opalaniem się.

Efekt zaskoczył mnie diametralnie. Nie spodziewałam się po pierwszym użyciu takiego pięknego zdrowego, naturalnego opalenia się. W dodatku lotion zawiera sporo olejków, które pomagają skórze zachować odpowiednie nawilżenie. Dzięki temu podczas stosowania nie muszę obawiać się o wysuszenie skóry, które jest dla mnie ogromnie ważne.

Jeszcze wspomnę o cenie, bo wiem, że nie jest niska. Ale osoby, które non stop korzystają z tego typu preparatów jak i solarium powinny w niego zainwestować. Odczujecie zdecydowanie lepszy rezultat niż po zwykłych tanich samoopalaczach.

Komentarze

  1. Gdyby nie ta cena, to na pewno bym się skusiła;) A tak to pomarzyć można ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. długo trzyma się taki efekt??
    Bo rzeczywiście wygląda to super! I nie widzę żadnych smug i zacieków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zależności od stosowania. Wszystko jest opisane:)

      Usuń
  3. ale efekt :OO wow :D podoba mi się

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt świetny ja jednak stawiam na słońce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam i polecam, fantastyczny kosmetyk.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ją i bardzo lubię :)
    Kochana poklikasz w linki w najnowszym poście ? Bardzo proszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że trafiłaś na dobry produkt. Sama nie używam tego typu kosmetyków, ale dobrze, że ciągle udoskonalają samoopalacze:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam ten preparat, jak dla mnie rewelacja, tylko cena powala:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Event daje faktycznie swietny !!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. przed urlopem będę się smarowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam balsam brązujący i jest cudowny. Ale po dwóch miesiącach używania już niestety rękawica zaczęła mi się pruć:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz. Zobaczymy jka moja rękawica po dwóch miesiąchach będzie wyglądać. Z tym, że ja codziennie tego nie stosuję.

      Usuń
    2. Ja też nie stosowałam codziennie. Średnio tak raz w tygodniu.

      Usuń
    3. a to faktycznie szybko zniszczyła się

      Usuń
  12. To jest chyba tegoroczny letni hit blogowy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie. Dziękuję za komentarz.
Miło, że mnie odwiedziłaś(eś). Zapraszam ponownie.

Popularne posty