Denko: Listopad 2016
Czas
na denko, które na pewno Was zaskoczy ilością kosmetyków
zużytych. Nie przez miesiąc, w danym miesiącu ważna kwestia. A
po drugie jest trochę też wyrzutków, które zastanawiałam się
czy dodawać, bo nie raz i tak wyrzucam przeterminowane kosmetyki,
bez zrobienia zdjęć. Ale, że to podkłady to może kogoś coś
zainteresuje.
1.
Nivea, Caring Shower Silk Mousse. Cudowna kąpiel z pianką, o
wspaniałej gęstości, przyjemności. Fajnie pachnie, dobrze
oczyszcza. Uwielbiam te pianki.
2-3.
Stenders, Shower gel i shower cream. Dwie wersje żeli, które
różnią się konsystencją. Najlepsza dla mnie to wersja
żurawinowa. Otumania zapachem, dobrze się pieni, oczyszcza,
odświeża. Wersja borówkowa tez jest niczemu sobie, ale chyba ten
zapach nie przekonuje mnie do siebie.
4.
Le Petit Marsheillias, Kremowy żel pod prysznic, Malina i Piwonia.
Przyjemny kremowy żel pod prysznic. Ładnie pachnie, dobrze się
pieni, piana jest gęsta. Dobrze oczyszcza. Bardzo lubię żele LPM
5.
Lirene, Ujędrniający Witaminowy olejek do ciała. Świetny olejek
do nawilżania ciała. Pachnie zmysłowo, kobieco. Dobrze nawilża,
odżywia skórę, szybko się wchłania. Uwielbiam skóre po nim jest
gładka, miękka, przyjemna w dotyku i cudownie pachnąca.
6.
Kneipp, Ujędrniający olejek do ciała „piękne ciało” Musiałam
się śpieszyć z użyciem tego olejku, gdyż data ważności jest
krótka, a przy dłuższym „leżakowaniu” zaczął zmieniać się
zapach. I już nie było tak ładnie. Reszta wylądowała w kąpieli
wodnej. Lejek dobrze się wchłania, nawilża skórę, wygładza.
Może lekko ujędrnia. Fajny
7.
Mokosh, Oleje do ciała, Pomarańcza z cynamonem wersja limitowana.
Był to produkt z Shiny Boxa. Bardzo tłusty olejek, który dostarcza
skórze ogromnego nawilżenia, odżywienia. Skóra jest w świetnej
formie. Ale nie wszyscy będą lubić taką ilość tłuszczu. Na
wielki plus cudowny zapach, zapach świąt:) A one tuż tuż.
8.
Dove, Creame Oil. Mydło z nowej serii z olejkami. Cudownie pachnie.
Ostatnio Dove wprowadziło intensywne zapachy, które są jak
perfumy. Wspaniały zapach, dobre oczyszczenie, brak wysuszenia, ale
za szybko się kończą;/
9.
Floslek, Krem do rąk i paznokci. Przyjemnie pachnący krem do rąk o
zapachu migdałów. Cudo. Dobrze nawilża, zmiękcza skórę,
wygładza.
10.
Evree, Instant Help, Krem ratunek dla rąk. Genialny krem do rąk,
który błyskawicznie radzi sobie z wysuszonymi dłońmi. Nawilża,
odżywia, wygładza, łagodzi suchą skórę i podrażnienia. Szybko
się wchłania, ładnie pachnie.
11.
SheFoot, Serum ultra regeneracyjne. O nim pisałam ostatnio, niestety
porażka. Samo serum nie działa nic, w czasie zmiany można się
nabrać na jego dobre nawilżenie. Krem z tej firmy jest znacznie
lepszy.
12.
Nobleihealth, Suplement diety, który używał mój mąż. Miał za
zadanie łagodzić objawy stresu i dodawać energii. Faktycznie mniej
stresu, ale nie zawsze tak było. Choć teraz mąż zauważył, że
więcej się denerwuje. Czyli jednak jakieś tam minimalne objawy
stresu łagodził.
13.
Rexona, Shower Clean. Dla mnie najlepsza wersja skutecznej Rexony,
nawet ta nowa nie równa się tej. Ślicznie pachnie, nie zostawia
plam, i przede wszystkim chroni przed nadmiernym poceniem się. Pachy
są suche, świeże.
14.
Nivea Styling spray, Volume Care. Świetny lakier do włosów, który
utrzymuje je w ryzach, a jednocześnie są elastyczne nie jak drut.
Stosuję do okiełzania grzywki i bardzo sobie chwalę tę wersję.
Dodatkowo lakier ładnie pachnie, nie drażni nosa, ani gardła
podczas aplikacji. Grzywka wytrzymuje cały dzień, a jak jej nie
ruszę grzebieniem to nawet i na drugi dzień jest w eleganckim
stanie. Można mu przypisać świetną trwałość.
15.
Farmona, Tutti Frutti, Szampon Collagen pro color. To takie owocowe
szampony, które nadają się do normalnych włosów. Spełniają
podstawowe obietnice. A przy okazji fenomenalnie pachną. Tutti
Frutti jest znana ze wspaniałych zapachów, a wersja do włosów
rozwala system. Włosy są świeże pachną owocowo, słodko. Jeśli
chodzi o zachowanie coloru nie wypłukuje go szybko, ani też nie
zachowuje jakoś specjalnie trwałości. Ale za to włosy cudnie
błyszczą.
16.
Stenders, Delikatny scrub do twarzy o zapachu różanym. Bardzo
drobniutkie drobinki, które są delikatne dla skóry. Oczyszcza,
wygładza skórę, nadaje przyjemnej miękkości.
17.
Yoskine, Duo-hialurownowy, Płyn micelarny. Zbyt mocno pachnący,
zbyt mocno podrażniający (piecze skóra, pieką oczy). Zbyt słabo
oczyszczający. Niestety porażka. Wykończyłam do czyszczenia
pędzli, gąbek.
18.
Pierre Rene, Skin Balnce, Mój ulubiony podkład doskonale kryjący,
który daje efekt Photoshopa. Jest dosyć ciężki, genialnie kryje,
odcień całkiem mi pasuje. Utrzymuje się długo na twarzy, nie
ściera się. Matuje nawet lekko skórę, uwielbiam efekt jaki mi
daje.
19.
Etree Belle, Konturówka do oczu. Super czarna konturówka. Bardzo
trwała, nie rozmazuje się, utrzymuje długo na oku. Diabelnie
droga, ale udało mi się ją mieć z Shiny Boxa. Jak zwykle Shiny
Boxa wymiata, bo można poznać różne marki w niskiej cenie.
20.
Joko, Wodoodporny Eyeliner. Całkiem dobry eyeliner dla osób, które
nie wymagają. Czarny odcień, długa trwałość. Jeśli precyzyjna
kreska to i duże zadowolenie.
21.
Bell, Potrójne cienie do powiek. Kurcze to chyba moje pierwsze
cienie, które wykończyłam do końca. Świetne odcienie, dobre
napigmentowanie kolorów. Brak blaknięcia. Świetne.
22.
Celia, Efekt total 3w1. Bardzo lubiłam ten tusz. Zdecydowanie
silikonowa szczoteczka do mnie przemawia, krótkie włosie. Rzęsy
były świetnie rozdzielone, wydłużone, trochę mało podkręcone,
ale to i tak dużo za taki tusz w niskiej cenie. Podobał mi się
efekt taki naturalny na co dzień. Nawet i na wieczór przy większej
ilości warstw, które nie kleiły się potrafił zdziałać cuda:)
23.
Isana, Young, Chusteczki kokos&mango. No cóż oczyszczające
chusteczki to nie są, zbyt słabe i mało skuteczne. Do czyszczenia
dłoni owszem, ale nie twarzy i makijażu. Za słabe. Zapach bardzo
delikatny i więcej jest mango niż kokosa.
24.
Cleanic, Chsuteczki do higieny intymnej. Super comfort. Bardzo lubię
te chusteczki. Są skuteczne, a jednocześnie delikatne. Nie
podrażniają, ładnie pachną, bardzo subtelnie.
25.
Balmx, White Shock, Świetna paska do zębów. Kurczę szkoda, ze
taka mała ilość była w Shiny Boxie. Podobała mi się niebieska
wersja. Odświeżała, czyściła zęby. Wystarczyło na kilka razy i
nie czułam nie przyjemnego osadu na zębach w ciągu dnia.
26.
Yope, Mydło kuchenne, Goździk. Próbka. Dobrze oczyszcza, ale
zapach to zupełnie jakiś taki dziwny nie goździkowaty:P zupełnie
nie dla mnie, nawet jeśli to mowa o mydle do rąk.
I
jeszcze wyrzutki przeterminowane, w których zostały śladowe ilości
kosmetyku, ale jednak na kilka razy by jeszcze były.
Lirene,
City Matt. Podkład świetnie krył, nawet dobrze matował, wygładzał
skórę. Po czasie jednak stwierdziłam, że odcień niezbyt dla
mnie.
Pharmaceris,
Fluid ochronno-korygujacy. Całkiem dobrze kryje, nie najgorzej
wygląda na twarzy. Ale po jakimś czasie zauważyłam, że lubi mi
zapychać skórę;/ Masakra
Bell,
Cover Make-up Matt & Ideal skin. Taki średni podkład, trochę
ciemny na te porę roku. Słabo kryje. Bez szału. Szybko o nim
zapomniałam. Bell ma zdecydowanie lepsze fluidy.
Under
Twenty, Fluid Matujący, Dobrze matuje, średnio kryje, ciemny;/
I
to wszystko. Sporo, ale część kosmetyków używają ze mną
chłopaki, stąd więcej żeli czy szamponów.
Nawet spore denko.
OdpowiedzUsuńSpore to denko. Zaciekawił mnie olejek Lirene. Z chęcią go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńLubię zapach pianki nivea :) co do chusteczek lubię te z alterry :)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie podkład Skin Balance, ale jak na moje obecne potrzeby jest zbyt ciężki ;)
OdpowiedzUsuńSpore Denko! U mnie w ciągu miesiąca góra 15 kosmetyków się zużywa! Zciekawił mnie podkład z Pierre Rene, dużo o nim słyszałam i chyba najwyższy czas poznać go bliżej :)
OdpowiedzUsuńTroszkę się tego nazbierało. Sporo kosmetyków Stenders.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci poszło. Mnie też nie do konca przekonuje borówkowy zapach.
OdpowiedzUsuńWow! Wykończone cienie! Czegoś takiego u mnie daaawno nie było!
OdpowiedzUsuńMiałam ten podkład z Pierre Rene i jakoś u mnie się nie sprawdził i oddałam siostrze.
OdpowiedzUsuńSporo udało Ci się zużyć, miałam ten olejek z Kneipp i byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńSzczególnie zainteresowały mnie olejki do ciała... :) Ja także lubię żele LPM :)
OdpowiedzUsuńna szczęście ja jeszcze mam ten peeling z Stenders ale jest super i nie długo też dobiję dna
OdpowiedzUsuńsporo produktow kojarze ale nie mialam zadnego:)
OdpowiedzUsuńPolubiłam to mydło Dove, jednak chętniej wybieram prawdziwie naturalbe
OdpowiedzUsuńświetni ulubieńcy ; )
OdpowiedzUsuńŻurawinowy Stenders jest w zapasie ale podoba mi się że jest taki gęsty ;D natomiast lubiłem ten kremowy borówkowy bo pachiał owocami w śmietanie ;D
OdpowiedzUsuńCałkiem spore, nie znam żadnego produktu :/
OdpowiedzUsuńładne denko :) nic nie znam, ale Stenders mnie kusi :)
OdpowiedzUsuń