Nivea, Anti-Perspirant, Protect & Care Spray oraz Stress Protect roll-on
Antyperspirant
musi być skuteczny. Osoby z nadmierną potliwością doskonale o tym
wiedzą i nie idą na ugodę, gdy coś jest nie tak. Problem dotyczy
wielu osób, jedni mają silniejszy problem, drudzy delikatniejszy,
ale wszystkich łączy jedno. Pot. Nie będzie to kolejny temat tabu,
bo przecież to normalna ludzka rzecz. Pocisz się to żyjesz i
normalnie funkcjonujesz. Ale aby nie rzucać się w oczy, a raczej
nos staramy się załagodzić ten odór. Walczę z tym, mając
nadmierną potliwość stosuję od czasu do czasu na noc bloker ziaja
(choć zaczyna mnie irytować, robię przerwy, bo swędzi mnie po nim
skóra i wcale nie po depilacji). W ciągu dnia również nie może
zabraknąć antyperspirantu. Nie ma mowy o wpadce zapachowej.
Nivea
jest dla mnie stanowczo za słaba. Wystarczy, że lekko zdenerwuję
się, albo po prostu szybciej zaczyna mi bić serce z przerażenia
czy czegokolwiek i już mam mokre pachy. Te oba produkty są bardzo
delikatne, są dla osób, które nie mają problemów z nadmierną
potliwością. Chcą tylko delikatnie zachować zapach pod pachą,
poczuć świeżość w ciągu dnia.
A
zapachy są różne. Spray jest typowym zapachem klasycznym dla
Nivea. To typowy krem do rąk. Ładny, choć wiem, że nie wszyscy
podzielają to zdanie. Jedni uwielbiają, drudzy nienawidzą.
Natomiast Stress Protect to całkowicie inna bajka. Zapach jest lekko
cytrusowy, bardzo ładny, świeży, przyjemny dla nosa. I w tym
wszystkim delikatny, choć wyczuwalny, choć nie nachalny.
Te
oba kosmetyki jakże różne, choć o tej samej delikatnej
skuteczności stosuję, gdy jestem w domu i nie wychodzę lub od
czasu do czasu po kąpieli. Czasem trzeba też dać skórze
odetchnąć. W tym drugim przypadku skóra jest sucha, a pot
zatrzymany, nie całkiem, choć trochę.
W
obu przypadkach jeśli chodzi o ochronę 48 godzin. To jednak trzeba
przyjąć to z przymrożeniem oka, gdyż świeżość w moim
przypadku to kilka godzin, albo do pierwszego stresu czy mocniejszego
wysiłku.
Musze
tutaj dodać, że wielkim plusem obu kosmetyków zarówno w sprayu
jak i w kulce jest brak podrażnień tuż po depilacji. Śmiało i
bez obawy stosuję i nie czuję pieczenia, ani swędzenia.
I
kolejny plus to brak białych śladów na ubraniach. Spray zostawia
nalot, ale tylko wtedy, gdy pod złym kątem go rozpylimy, więc
trzeba zwracać na to uwagę. I nie mieć pretensji, ze to robi.
Jeśli
chodzi o żółte plamy na białych ubraniach. To jednak się
pojawiają. Ale nie u wszystkich muszą być z prostej przyczyny
jakim jest stopień potu. U mnie ze względu na ten silniejszy jest
szybko zauważalny nawet na mieszanych ubraniach.
Świeżość
to też kwestia względna i krótko czasowa.
Teraz
pytanie jaki wybrać rodzaj aplikacji? Wszystko zależy co lubicie.
Spray szybciej się wchłania i można natychmiastowo ubrać bluzkę.
Ale czy pylenie antyperspirantu i zimą zimny efekt Wam odpowiada?.
Roll-on zaś dłużej się wchłania, ale nie pyli i nie czuć zimna
pod pachą podczas aplikacji. Z tego wszystkiego najlepiej wybrać
sztyft. Każda aplikacja ma jakieś wady i zalety. Wszystko zależy
od Was.
Jestem
ciekawa jak to jest u Was? Ale miejcie na uwadze wasz stopień
potliwości.
moja mama lubi kulki nivea
OdpowiedzUsuńprodukty Nivea zdecydowanie mi odpowiadają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
Antyperspiranty nivea to akurat poza zapachem produkty nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńJaki fajny domek:) ja najcześciej sięgam po vichy;)
OdpowiedzUsuńlubie i na co dzien stosuje tylko antyperspiranty Nivea :) pozdrawiam i zapraszam do mnie :) http://www.lilylu.pl/
OdpowiedzUsuńja zwykle wybieram spray, przywykłam i zimna już w ogole nie czuję. Kulki narobiły mi już kilka plam, których sprać się nie dało.
OdpowiedzUsuńu mnie niestety Nivea się nie sprawdza :/
OdpowiedzUsuńKrem z tej marki uwielbiam .
OdpowiedzUsuńAntyperspiranty tej firmy jeszcze nigdy się u mnie nie sprawdziły. Zawsze sięgam po Rexonę lub Adidasa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję:)
ja się akurat umiarkowanie pocę, zimą nie potrzebuję dużej ochrony.
OdpowiedzUsuń