W&P Cosmetics, Skinicer, Repair Cleanser i Spirularin® VS
Problematyczna
cera wymaga specjalnej troski, specjalnego traktowania. Dlatego
powstaje wiele kosmetyków, które łagodzą i koją naszą skórę.
Jednymi z wielu są właśnie te z dzisiejszego posta.
Skinicer,
Repair Cleanser to produkt do oczyszczania twarzy. Ma formę żelowego
przeźroczystego płynu. Nie pieni się. Nakłada się na wacik, ale
szczerze Wam powiem, że ta forma mi nie odpowiada. Skóra staje się
bardziej wrażliwa i odczuwa dyskomfort. Dopiero po nałożeniu
bezpośrednio na dłonie i użycie jak typowego żelu sprawia, że ma
to sens i nic nie pożądanego się nie dzieje.
Mogę
śmiało stwierdzić, że płyn nie podrażnia i uczula mojej skóry.
Świetnie oczyszcza, lekko wygładza, doskonale odświeża. Jest
bezpieczny dla skóry. Lekko napina skórę i ma się wrażenie, że
lekko ją ściąga, choć mocno nie wysusza.
Posiada
taki specyficzny jakby antybakteryjny zapach, wprost z apteki.
Nie
mam żadnych zastrzeżeń do tego produktu, nawet powiedziałabym, że
doskonale wpływa na moją cerę. Nie ma się do czego przyczepić,
gdyż nawet zapach nie zagraża, co w moim przypadku często
występuje.
Cery problematyczne nawet te z trądzikiem mogą być nim zainteresowane, gdyż działa antybakteryjnie. Przyśpiesza gojenie zmian i łagodzi.
Za
100ml tego produktu trzeba zapłacić 79zł skinicer-repair-cleanse. Tak wiem cena kosmiczna
jak za płyn oczyszczający, ale osoby szukające tego typu
kosmetyków przy cerze problematycznej nie mają jako takiego
wielkiego wyboru, więc kosmetyk powinien ich zainteresować. Moja
cera nie jest mocno problematyczna, ale ma swoje wybryki, które
skutkują dobrą współpraca z tym kosmetykiem.
Drugi
kosmetyk wywodzi się z serii Spirularin® VS 10 ml produkt na
kurzajki, z którym wiązałam ogromne nadzieje. Mój syn w szkole
zaraził się bodajże od kolegi/koleżanki nie wiem przez dotkniecie
klamki, podanie ręki. Jak widać miejsce publiczne nie jest miejscem bezpiecznym i higienicznym. W każdym bądź razie jest to kłopotliwy
problem i denerwuje mnie, jego zapewne też. Więc przy testowaniu
byłam pozytywnie nastawiona na zmiany i ogromną poprawę. Zdecydowanie pozbycie się tego to priorytet. Niestety
nie jest tak kolorowo.
W
małej tubce mieści się 10ml białego, lekko gęstego kremowego
produktu, który dłużej się wchłania i zostawia na skórze
ochronną warstwę. Choć nie lepi się.
Posiada
bardzo przyjemny zapach. Trochę taki mentolowy. Miły dla nosa
podczas stosowania.
Krem
na brodawki i kurzajki niestety nie przyniósł pożądanych efektów.
Dzień w dzień, przez miesiąc czasu nakładałam synowi na dłoń
krem i przez ten czas niestety nic kompletnie nie nastąpiło.
Żadnych zmian, które choć w małym stopniu mogły dać
jakiekolwiek nadzieje.
Zawiodłam
się kurzajki nie zostały nawet spłycone, ani wygładzone. Krem
zachował się jak zwykły krem z „namaszczeniem” zostawiający
tylko lekko tłustawą warstwę nawilżając skórę i nic więcej.
Jestem załamana, bo wiązałam z nim wielkie nadzieje. Tym bardziej,
że produkt nie należy do tanich. Za tę malutką tubkę 10ml trzeba
zapłacić, aż 109zł! spirularin-vs
Możliwe,
że za szybko wyciągam wnioski i ten „bity” miesiąc to za mało.
Chciałabym się w takim razie mylić i edytować post za jakiś czas
i pochwalić się efektem, który zadziałał. Oby! Zatem dalej
będziemy go stosować i przy denku na pewno napisze Wam czy zmiany nastąpiły czy lepiej dać sobie spokój z nim.
EDIT: 20.10.2016
Po kolejnym miesiącu stosowania zaczęło w końcu coś się dziać. Zauważyliśmy pewne zmiany.
Gdy zmiany są starsze kosmetyk potrzebuje dużo czasu (w naszym przypadku ponad 2 miesiące), aby jakiekolwiek zmiany nastąpiły. Stąd efekty opisane wyżej nie pokrywały się z obietnicami producenta.
Gdy są to świeże kurzajki rozprawia się z nimi natychmiastowo. I efekt jest naprawdę zadowalający, choć jeszcze nie zlikwidował je całkowicie to mamy taką nadzieję na zniwelowanie ich do końca.
EDIT: 20.10.2016
Po kolejnym miesiącu stosowania zaczęło w końcu coś się dziać. Zauważyliśmy pewne zmiany.
Gdy zmiany są starsze kosmetyk potrzebuje dużo czasu (w naszym przypadku ponad 2 miesiące), aby jakiekolwiek zmiany nastąpiły. Stąd efekty opisane wyżej nie pokrywały się z obietnicami producenta.
Gdy są to świeże kurzajki rozprawia się z nimi natychmiastowo. I efekt jest naprawdę zadowalający, choć jeszcze nie zlikwidował je całkowicie to mamy taką nadzieję na zniwelowanie ich do końca.
Duet
do cery problematycznej działa raz lepiej raz gorzej. Wszystko w
zależności od czasu jaki trzeba dać kosmetykowi na zadziałanie.
Ale ileż można czekać na efekty? No ile? Po miesiącu powinny
jakieś choć małe wystąpić. Jak widać nie koniecznie. Natomiast
przy pierwszym kosmetyku zmiany czuć wyraźnie. Przy drugi potrzeba czasu i wszystko zależy od zmian jakie kto ma stare czy nowe.
szkoda, że krem nie sprawdził się lepiej, ciężka sprawa z tymi kurzajkami, mój chłopak kiedyś miał coś takiego na stopie, zamroził azotem
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej firmie, brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńObserwuję, licze na rewanż i zapraszam do siebie ;) http://faromantic.blogspot.com/
oba produkty raczej nie dla mnie:(
OdpowiedzUsuńNie znam ich...
OdpowiedzUsuńTeż miałam kiedyś kurzajki ale na twarzy. Zaraziłam się chyba przez ręcznik. Pomogło wypalanie prądem u dermatologa.
OdpowiedzUsuńna twarzy? o kurdę ;/
Usuńpierwszy raz się z nimi spotykam
OdpowiedzUsuńKrem za 100 który nie działa? Masakra :/
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych produktach.
OdpowiedzUsuń