Lirene, Karmelowy balsam - fluid Sun BB spf10
Lubię
ciekawe specyfiki do sztucznego opalania (samoopalający efekt).
Dzięki nim w różnych miejscach można zakryć lukę tam gdzie
słonko nie doszło. Lub po prostu takie kosmetyki są idealne na
pierwsze wyjście po zimie, gdy skóra jest blada niczym papier.
Lirene
w swojej ofercie od bardzo dawna posiada taki kosmetyk. Jakoś w
tamtym roku nie było mi dane go przetestować. Leżał sobie
cierpliwie w poczekalniani i się doczekał. Teraz żałuję, że
wcześniej go nie wyciągałam. Choć za nim go posiadałam byłam
już opalona. A w tym roku jest troszkę inaczej, później.
Ten
kosmetyk jest idealny dla osób, które chcą widzieć szybko efekt.
Nie są z natury cierpliwi, a będą zadowoleni.
W
miękkiej kolorowej tubie dostajemy 150ml pół gęstego balsamu w
kolorze piaskowym. Beżowa barwa i zatopione małe drobinki wcale nie
dają efektu peelingu. Czuć jednolitą konsystencję, która
świetnie się rozprowadza, nie tworząc smug i doskonale szybko
wchłania się. Balsam natychmiastowo po nałożeniu zmienia swoją
barwę w brązowy, zdrowy odcień. Kosmetyk nie klei się i nie lepi.
Zapach
jest fenomenalny. Wspaniały słodki, karmelowy. Karmelowe cudo z
olejkami babassu i arachidowy. Słodka, nie mdła karmelowa nuta,
która zapewne zauroczy wiele kobiet. Zapach na początku jest taki
wyrazisty, intrygujący, kobiecy, trochę taki zmysłowy. Cudownie
współgra z moją skórą. Można go nawet zaliczyć do
długotrwałych, choć z czasem jego siła zapachu maleje, ale jednak
jest.
Balsam
dzięki swojej pół gęstej, łatwej w nałożeniu, szybko
zmieniającej się konsystencji nadaje od razu efekt pięknej,
zdrowej i opalonej brązowej skóry. Jedyny mankament tego produktu
to taki, że po zetknięciu się z wodą również natychmiastowo
schodzi. Zmywa się i znika po nim ślad. Wiec nie jest to
wodoodporny produkt. Gdy nie mamy styczności z wodą utrzymuje się
cały dzień. Później po prysznicem zmywa się wszystko nawet bez
użycia żelu, woda jest lekko brązowa (brudnawa). Trochę taki
efekt jakbym się nie myła. Ale to i tak nie ma znaczenia, bo to
tylko przy myciu.
Zaskakujący
jest efekt nie robienia się smug. Bałam się tego. Często
wykorzystuję go w tej chwili na szyję i obawiałam się tej wady. A
nie potrzebnie, bo takowa się nie pojawiła. Na nogach świetnie
wygląda. Niespodziewanie świetnie podkreśla opaleniznę. Nadaje
jej takiego lepszego kolorytu. Skóra wygląda bardziej na odżywioną,
jest to w zupełności efekt naturalny.
Sam
w sobie balsam jeśli chodzi o pielęgnację to bardzo dobrze nawilża
skórę. To dzięki zawartości oleju Babassu nie jest wysuszona.
Aha
i co najważniejsze warto pamiętać, aby nie nakładać go na
ubrania, bo jednak taka forma fluidu bardzo je brudzi. W sezonie
letnim, gdy nasze ciała są bardziej odkryte lepiej się sprawdzi
niż nałożony pod odzież. O tym trzeba pamiętać. Jeśli
większość ciała jest odkryte, a tam jest nałożony fluid to nie
ma problemu. Zazwyczaj są to nogi i ręce, więc krótkie spodenki i
topy nie robią różnicy.
Na
plus zyskuje niska, bo niska, ale jednak jest ochrona z filtrem
spf10.
I
to co mnie zauroczyło oprócz oczywiście szybkiego efektu to
zapach. Boże jaki on wspaniały. Karmelowe Love.
Ogromnie
polubiłam się z karmelowym fluidem szybko nadającym efektu
zdrowej, pięknej skóry. Uważałam, że jest mi nie potrzebny, a
jednak przydał się. Spóźniony zapłon, ale jakie zadowolenie.
Cenowo wypada różnie, bo nawet od 15zł na promocji w górę.
Co myślcie o tego typu szybkim efekcie?
Wygląda bardzo fajnie. Chętnie go kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ma taką niską ochronę, chociaż mój obecny podkład ma ochronę na tym samym poziomie. Jakoś nie jestem fanką takich produktów, na pewno znajdzie on sporo zainteresowania ze strony dziewczyn, które lubią się opalać :)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle się nie opalam i uwielbiam produkty, które dają sztuczną ale jednocześnie naturalną i ładną opaleniznę.
OdpowiedzUsuńJeśli coś pachnie karmelem, to musi być dobre :) ciekawy produkt, szczególnie dla bladziochów i osób, które muszą unikać słońca.
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze takich produktów, ale brzmi nawet ok;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego typu produktów niestety. Wolę naturalną opaleniznę albo wcale ... i po prostu jasn cerę ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy tego typu produktów, bo mimowolnie szybko się opalam :)
OdpowiedzUsuńPierwsze go widze.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie przekonuje.. ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię weekendowo:)
Nie dla mnie takie produkty.
OdpowiedzUsuńciekawy produkt, z chęcią bym powąchała. Musi pachnieć obłędnie! :)
OdpowiedzUsuńNiestety, moim zdaniem, nie jest on praktyczny jeżeli po umyciu się od razu schodzi. Ja używałam balsamu opalającego z Lirene o zapachu kawy i się sprawdzał, i nie schodził po jednym myciu :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Myślę, że to idealne rozwiązanie dla osób które np. chca przykryć pękające naczynka. Bo jak rozumiem to on po prostu tak jak podkład - kryje:)
OdpowiedzUsuńchyba chodzi bardziej o krycie samo w sobie jako opalenizny. Nie kryje wszystkiego, a zachowuje się opalenizna
UsuńMam ten kosmetyk ale jakoś boję się go użyć w upały na nogi by nie zrobiły się smugi pod wpływem temperatury...może w tym roku będę go bardziej testować;)
OdpowiedzUsuń