Herba Studio, Tisane, Balsam do ust w słoiczku i pomadka do ust
Pielęgnacja
ust to podstawa tak samo jak z demakijażem. Nie lubię suchych
spierzchniętych ust. Doprowadzają mnie do szału, gdy pieką i
pękają. Zdarza to się rzadko, ale czasem przez zapomnienie pomadki
ochronnej nie raz cierpiałam. Wtedy z pomocą przychodzą takie
kosmetyki pielęgnacyjne jak te w dzisiejszym poście.
Chce Wam
przedstawić produkty godne uwagi, które wiele osób zna, ale i
wiele zastanawia się nad ich działaniem. Wynik jest prosty. Warto
zainwestować.
Z
racji tego, że posiadam balsam i pomadkę do ust chciałabym w
jednym poście opisać działanie obu niby takie same, a nie do
końca.
Balsam
dostajemy w małym słoiczku z zakrętką. Wiem, że to nie szczyt
higieny itd., ale nie zawsze łatwa aplikacja jest skuteczna.
Balsam
jest lekko gesty (gęstszy jest z serii dla dzieci, bo ciągnący).
Można założyć tak dużą ilość, która wymaga przy ogromnych
problemach, akurat takie mnie spotkały. Pozwoliły, aby skóra sama
sobie wchłonęła tyle ile trzeba co za skutkowało szybkim efektem
nawilżenia i odbudowy spierzchniętych ust. Zostawia na ustach
ochronną warstwę, która nie barwi ust.
Balsam
posiada bardzo przyjemny zapach. Jest on słodki, jadalny, kwiatowy.
To nic innego jak pyszny miód, z nutą wanilii. Zapach, ani posmak
balsamu nie gryzie i nie drapie gardła.
Balsam
do ust poszedł na pierwszy rzut, gdyż jeden spacer bez pomadki
ochronnej doprowadził moje usta do katastrofy. Usta były
spierzchnięte, spękane, skórki odstawały, a ja je jeszcze
obgryzałam i naciągałam zębami, aby się ich pozbyć. Co w
rezultacie skończyło się jeszcze gorzej. Doszło do krwi.
Gdy
nałożyłam balsam na usta momentalnie, natychmiastowo poczułam
ulgę. Najpierw przyjemne miękkie złagodzenie, a po kilku dniach
miękkie, gładkie usta bez skórek. Stały się tak nawilżone,
odżywione, że tryskały aksamitną gładkością.
Tisane
zdecydowanie przyniósł ulgę moim ustom. Ukoił je w potrzebie w
natychmiastowym czasie.
Jest
kojący. Otula usta ochronną warstwą, której tak im było trzeba.
Przyjemnie się z nimi obchodzi.
Zdecydowanie
chroni skórę ust przed czynnikami zewnętrznymi typu wiatr, mróz,
zimno czy deszcz.
Zregenerował
usta, nadał im jedwabistości, miękkości i gładkości. Wszystko z
naturalnymi składnikami.
Denerwuje
mnie tylko sposób aplikacji, ale jak na takie łagodzące i kojące
działanie to jestem w stanie przełknąć ten słoiczek. Po za domem
mogę używać pomadkę, a w domu w celach łagodzących balsam. Bo
to właśnie dzięki niemu moje usta odżyły. Dzięki Bogu pojawił
się w odpowiednim czasie.
Pomadka
do ust daje podobny efekt, ale nie tak natychmiastowy jak balsam.
Pewnie dziwi Was dlaczego? Otóż pomadka posiada sztyft, który
poprzez aplikację nakłada zbyt małą ilość. W moim przypadku
jest ona wystarczająca, gdy moje usta są w powiedzmy dobrej
kondycji, nie tak strasznej jaka mnie spotkała (o czym wyżej
wspomniałam). Nawet gdy nakładam kilka warstw nie może się
wyrównać z balsamem. Balsam nakładam palcami i mimo, iż nie jest
to duża ilość to ciepło skóry palca jakoś tak lepiej działa,
więcej nabiera i dobrze jest nałożyć go tyle, gdy jest taka
potrzeba.
Pomadka
zostawia również warstwę ochronną, ale z porównaniem do balsamu
jakąś taką mniej kojącą. Nie twierdzę, że jest zła lub mało
skuteczna. Owszem obie wersje są skuteczne, ale jeśli potrzebujemy
natychmiastowego nawilżenia, odżywienia, wręcz wielkiej pomocy to
słoiczek balsamu da nam to ukojenie i potrzebę w tym samym
momencie, a pomadkę nakładam kilka razy i efekt nie jest tak
szybki. Dopiero po kilku dniach coś tam dopiero się zaczyna dziać.
Tak jak wspomniałam wyżej jest to zapewne spowodowane nałożeniem
takiej większej ilości.
Pomadka
jest także świetnym rozwiązaniem przed użyciem szminki, która
wysusza usta. Cienka warstwa Tisane sprawia, że mało lubiące
szminki w końcu poszły w ruch.
Usta
po pomadce również są miękkie, gładkie, nawilżone (ale ten
efekt jest mniejszy), dopiero regeneracja i odżywienie większe jest
po użyciu balsamu i co lepsze natychmiastowe.
Zdecydowanie
jeśli miałabym wybrać sposób aplikacji sięgnęłabym po sztyft,
ale jeśli chodzi o skuteczne natychmiastowe działanie to wygrywa
słoiczek. Nie można mieć wszystkiego w jednym produkcie.
Obie
wersje sprawdzają się w rożnych przypadkach. To ty sama musisz
zdecydować do czego będzie Ci potrzebny produkt.
Dostępność
w aptece za balsam za ok.6-7zł/4,7g, pomadka za ok.10zł/4,3g
Cena bardzo przystępna zważywszy na produkty naturalne.
Znacie
się z Tisane?
Która wersja do Was przemawia?
Słyszałam o nich, ale nie miałam ich jeszcze
OdpowiedzUsuńbardziej ciekawi mnie mnie ta wersja w formie pomadki
pozdrawiam MARCELKA♥
Ja mam wersję w pomadce i bardzo lubię, a jeżeli chodzi o słoiczki to jestem wierna Carmexowi :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za balsamami nakładanymi palcem, ale skoro jest skuteczny :)
OdpowiedzUsuńno ja też nie, ale jeśli chodzi o pomoc, ratunek to ukojenie zagwarantowane! I zawsze możesz tę kurację wykonywać w domu
UsuńPo raz kolejny czytam na blogu o tych produktach i stwierdzam, że skusiłabym się na wersję w pomadce.
OdpowiedzUsuńMaja takie konsystencje jakie lubię :) niczym takie miodowe czy też woskowe :) cieżko mi określić, ale już na sam rzut oka przemawiają do mnie!
OdpowiedzUsuńja jednak jestem wierna EOS :D
OdpowiedzUsuńZnam Tisane od lat, jakies 3-4 lata temu miałam ich wesje słoiczkową :) cudowny zapach i smak :) Również dobre działanie :)
OdpowiedzUsuńSporo czytałam o tych produktach i myślę że kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńWiele dobrego czytam i słyszę o produktach do ust Tisane jednak ostatnio zrobiłam porządki w kosmetykach i dalam sobie bana na zakupy kosmetyczne na najbliższy czas ;) ale na te wersje w sloiczku w końcu się skusze.
OdpowiedzUsuńBalsam Tisane znam jeszcze z czasów liceum 😉 bardzo dobrze go oceniam.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych produktach wiele dobrego
OdpowiedzUsuńMam w formie pomadki w słoiczku nie lubię grzebać paluchem, nie jest to higieniczne.
OdpowiedzUsuńJak naturalne to już do mnie przemawiają :)
OdpowiedzUsuńZnam obydwie, i w sumie mam całkiem podobne zdanie - jeśli aplikacja to sztyft, a jeśli działanie to jednak bardziej słoiczek :)
OdpowiedzUsuńZnam i uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńRównież mam dwie wersje - słoiczek stoi w domu, a pomadka zamieszkała w torebce! :) Uwielbiam produkty Tisane ♥
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o nich słyszałam. Ja jak na razie nie szukam nowych rzeczy do pielęgnacji ust, bo mam spore zapasy ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej firmie, fajnie, że jest sztyft, bo jakoś nie lubię tych balsamów do nakładania palcem :)
OdpowiedzUsuńNie znam osobiście tych produktów, Twoja recenzja jak i wiele innych jakie czytałam przekonały mnie do sięgnięcia po Tisane, cena na każdą kieszeń oraz działanie przekonują do ich poznania.
OdpowiedzUsuńCzytałam już o nich sporo dobrego :) Wersję w pomadce chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to świetny produkt. Delikatnie nawilża, pozostawiając przy tym piękny, miodowy zapach. Koli i leczy. Opakowanie jest małe i poręczne, więc zmieści się nawet do małej torebki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż