Denko - Wrzesień 2013
Witajcie
Kochani.
Ostatnio
czuję jakąś nie moc. Brak mi weny, chęci na pisanie. Może mi się nie chce, albo
gorsze wypaliłam się...Nie zwalałam tego na pogodę i jesienną aurę, bo akurat
lubię tę porę roku. Po ostatnich wydarzeniach osobistych straciłam chęć na
wszystko. I za nim się nie obejrzałam już poczułam oddech na plecach końca
miesiąca. Czemu ten czas tak szybko leci? Dokąd tak gna...i w ogóle po co? Na
te pytania chyba większość nie zna odpowiedzi i muszą zostać bez echa...
Chyba
mroczna część mnie się odezwała, cóż musiałam się spiąć i z sprostać obowiązkom
bloga, szczególnie tym poświęconym na koniec miesiąca, czyli denko.
1. Marc Anthony, Oil of Morroco Argan oil, Shampoo. Fajny szampon, ogromnie się pieni. Wystarcza
odrobina, a piany jest pełna głowa. Dobrze zmywa zanieczyszczania, nie wywołuje
łupieżu, nie przetłuszcza szybciej włosów. Ładnie pachnie. Na początku był dla
mnie jak każdy szampon, a gdy się kończył to szkoda było mi, że go już nie ma.
2. Marc Anthony, Oil of Morroco Argan oil, Conditioner. Świetna odżywka. Dobrze wygładza włosy. Są po niej
miękkie, przyjemne w dotyku i przede wszystkim sypkie. To co lubię w prostych
włosach. Zdyscyplinują nie okiełzane włosy, a także dzięki niej będą mniej
narażone na urazy mechaniczne. Szampon jak i odzywka bardzo długo mi służyły.
Więc ich wydajność uważam za bardzo dobrą, mimo bardzo wysokiej ceny, bo
ok.50zł/szt.
3.
Silcare, Truskawkowy zmywacz do paznokci. Zmywacz miałam bardzo długo, aż za
długo. Ostatnie dni były dla mnie katorgą. Cokolwiek chciałam zmyć, nie dało
się, bo oczywiście skórki wokół paznokci były tak różowe jak sam kolor lakieru.
Potrzebowałam 4-5 wacików, aby wszystko zmyć. Na początku było ok., średnio
zmywał. Może i się sprawdzał, ale po czasie chyba coś się z nim stało. Może i
fajnie pachnie, bo trochę pseudo truskawkowo. Cena także przyjemna, bo przy tak
wielkiej butli tylko 9zł. Ale co z tego więcej użerania się z nim niż to warte.
4.
Lirene, Aktywny balsam antycellulitowy. Cudnie pachnący balsam, coś w deseń
grejpfruta (ostatnio bardzo mi się podoba ten zapach). Fajnie się rozprowadza,
szybko wchłania. Nie zostawia żadnych efektów ciepła, ani zimna na ciele. Nawet
tłustych, lepkich warstw nie ma. Delikatnie nawilża, choć to tylko
doświadczenia z lata. Zimą mógłby być na słaby. Ale nie to ma robić. Ma
zwalczać skórkę pomarańczową, wyrównać ją. Niestety wraz ze wzmożonym wysiłkiem
nie było żadnego efektu niestety. Balsam jak balsam ładnie pachnie, lekko
nawilża, nic więcej nie robi. Skóra stała się gładka, lekko napięta. Ale moje
„dołki” dalej są.
5.
Isana Med., Żel pod prysznic z olejkiem pomarańczowym. Uwielbiam żele i o tym
wiecie nie od dziś. Pierwszy raz spotkałam się z serią med. I już mi
przypasowała. Żel dobrze zmywa zanieczyszczenia, ładnie pachnie- pomarańczowo,
nie podrażnia skóry i nie wysusza jej.
6.
Lirene, Youngy+20, Płyn micelarny z tańczącymi drobinkami. Płyn średnio zmywa.
Radzi sobie tylko z podkładem, brudem, zanieczyszczeniami dnia codziennego, ale
kredka, eyeliner czy tusz jest rozmazana i niestety nie spełnia on moich
oczekiwań. A tak po za tym to ładnie pachnie, nie podrażnia oczu, ma ciekawe
kuleczki tzw. drobinki tańczące, które podczas wylania na wacik pękają. Nie są
jakieś tłuste czy coś w tym stylu. Nie robią krzywdy. Szkoda tylko, że nie wzmacniają
usunięcia makijażu.
7.
Isana, Żel pod prysznic – Kwiat maku. Żel bardzo ładnie pachnie, trochę
przypomina mi zapach zielonego jabłuszka. Dobrze oczyszcza skórę, nie wysusza
jej, nie podrażnia. Jest ok.
8.
Balea, Żel pod prysznic Fiji. Ach ta Balea, kusi nas z każdej strony. Ładne
opakowania, ładne zapachy. Nic tylko się zachwycać. Uwielbiam. Słodkie,
owocowe, egzotyczne zapach i niestety słaby dostęp. To czyni, ze jeszcze
bardziej chcemy je poznać. Wraz z nową limitowaną serią stajemy na głowie, aby je
posiadać :P
9.
Floslek, Szampon Regeneracyjny, Elestabion R, To już moje drugie opakowanie
tego szamponu. Bardzo go lubię. Szampon może nie jest jakimś tam hitem. Ale
lubię do niego wracać. Produkt zaliczam bardziej do takich specjalistycznych.
Samo używanie jest inne niż przy tradycyjnym szamponie. Trzeba go chwilę
zostawić na włosach. Później wymagane jest nałożenie odzywki. W każdym bądź
razie moje włosy tego potrzebują, bo są splątane i takie sztywne. Mało się
pieni. Delikatnie pachnie. Zawdzięczam jemu pozbycie się łupieżu, to po
pierwszym opakowaniu. Od tamtej pory, nie zmagam się z tym problemem. Z czasem
można było zauważyć poprawę stanu włosów nie były takie suche. Ale ciągle
brakuje im tego. Choć i tak wspomagam się innymi specyfikami.
Często
farbuję włosy, suszę suszarką, więc i szampon często u mnie gości. Nie
podrażnia mojej skóry, jest delikatny i dobrze działa na moje włosy to go
lubię. I nie mam mu nic do zarzucenia.
11.
Green Pharmacy. Solno-cukrowy peeling do ciała. Bardzo delikatny peeling. Na
początku byłam nim zachwycona. Bo lubię od czasu do czasu delikatne peelingi,
końcówka opakowania przysporzyła mi sporych kłopotów. Ciało zostało oblepione
parafiną i spowodowało to ogromny wysyp ropnych krostek. Okropne. A tak mi się
podobał. Po za tym ładnie pachnie, delikatne złuszcza, i oblepia ciało
delikatnie tłusta warstewką.
13.
Oganique, Foot Cream, Odświeżający krem do stóp. Świetny krem, dobrze wygładza
stopy, nawilża. Nadaje im odświeżenia (tymianek, mięta). Nie jest to mocny
efekt chłodzenia, ale delikatnie wyczuwałam natychmiastowe odświeżenie. Do tego
przyjemnie pachnie, też coś w deseń mentolu. Odczuwamy ulgę. Świetnie się
sprawdzał latem. Na zimę proponuję rozgrzewające :P
14.
Flolsek, Sun Care, Ochronny krem na słońce. Dobrze chronił skórę, delikatnie
bieli. I czasem wywoływał u mnie różne reakcje alergiczne. Raz było dobrze, a
raz gorzej. Mam mieszane uczucia względem niego.
15.
Floslek, Sun Care, pomadka ochronna. Bardzo fajnie się spisywała. Zdecydowanie
lepiej niż krem. Chroniła usta, nawilżała je i ładnie pachniała. Słońce nie
wysuszyło mi ust. Fajna sprawa.
16. Bell, Korektor BB. Bardzo fajny korektor, wraz z samym BB kremem byłam nim zachwycona. Nie kryje mocno, ale tak średnio. Fajnie odbijał skórę pod oczami, nie była taka zszarzała, a ujednolicona i nawilżona. Bo jej tez nie wysuszał.
18.
Próbki:
-
Marion, Koncentrat antycellulitowy. Może to nie próbka, ale mała ilośc
produktu, który i tak nic nie wniósł do mojej pielęgnacji. Pierwsza tubka dała
lekki uczucie chłodu, zupełnie na chwilę, a z każdym dniem kolejna już nic nie
robiła. Co gorsza, stosowanie tego koncentratu skończyło się źle dla mojej
skóry. Wysuszyłam ją na wiór. Okropieństwo!
-
Cleanic, dezodorant w chusteczkach. Hit tego lata. Świetna sprawa nie tylko w
czasie upałów i na plaży. Śmiało można stosować na co dzień. Zdziwicie się, że
świetnie hamują pocenie się. Do tego przyjemnie pachną, tak kwiatowo, słodko. A
przede wszystkim odświeżają.
-
Loccitane, krem na noc. Krem leżał gdzieś na dnie zapomniałam o nim i przez
przypadek zobaczyłam, że zostało go na kilka użyć. Dobrze się sprawdzał.
Nawilżał, odżywiał skórę. Nadawał nawet przyjemnej gładkości. Ale nie kupiłaby
go w pełnej cenie i pełnym opakowaniu.
-
Peeling bioplasis, delikatny peeling, był przyjemny dla skóry. Delikatnie
pachniał.
W
tym miesiącu jestem bardzo zadowolona z wyniku ilości pustych opakowań. W
poprzednich tego typu postach było marnie. Mogłabym stwierdzić, że się
postarałam, ale nic tego. Okazało się, że wiele kosmetyków samo w sobie się
skończyło. I to był ich sukces:) I w jakimś sensie mój też, bo w końcu sama
zużyłam.
Hitem
tego denka jest duet Marc Anthony, żel Balea, krem do stóp Organique, chusteczki Cleanic i korektor
BB od Bell.
Bublem
nie wątpliwie zostaje zmywacz.
Ciekawa
jestem czy znacie, któreś moje denko?
U Ciebie to jak zawsze rekordowe ilości :p
OdpowiedzUsuńnoo, rzeczywiście pokaźne denko :) ja dziś dodałam post zdjęciowy, następny to już będzie denko :D
OdpowiedzUsuńświetne denko ;)
OdpowiedzUsuńZapachy kosmetyków Balea również uwielbiam:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńLubię twoje projekty denko, wszystko jest przejrzyście i na temat. :)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do blogowej formy życzę. :*
cieszę się, że się podoba:)
Usuńnie dziękuję:P
Tak myślałam, że ten micel Lirene to tylko raczej bajer z tymi kuleczkami, a z demakijażem średnio ;p
OdpowiedzUsuńA też w tym miesiącu wykończyłam ten żel Balea, super zapach :)
nie umiałabym chyba sie zebrac zeby takie denko robić i zbierac to wszystko, ale moze to dobry pomysł na to żeby pozbywaćsie rzeczy z zapasów... :)
OdpowiedzUsuńmam taki nawyk i koniec, lubię zbierać. Na koniec miesiąca fajnie to wygląda, ile zużyłam i ile śmieci:P łatwiej segregować:p
UsuńPolecam chociaż spróbować zacząć, może wpadniesz w ten nawyk jak ja:)
Korektor Bell sprawdził się i u mnie.
OdpowiedzUsuńCałkiem sporo :))
OdpowiedzUsuń1,2 i 3 ciekawe... na swoje włosy zawsze muszę dużo szamponu zużywać, bo mam gęste. A po umyciu nie są właśnie sypkie tylko "sklejone" pasma...
OdpowiedzUsuńzazdroszczę gęstych włosów. Moje są cienki, bardzo cienkie, a teraz już drugi miesiąc przeżywają jakiś okropny stan, wypadają garściami, siemię na nie nie działa. Robią się jeszcze bardziej liche;/ koszmar
UsuńA mnie chusteczki Deo nie zachwyciły działaniem ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że tak jak ja przecinasz opakowania. :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Bielenda podrażnia oczy. :/
od tej pory jak zaczęłam pokazywać denka, mąż do zdjęć tak ciął i zostało. Fajnie to wygląda i przy okazji zużywam resztki, które ciężko wycisnąć:P
UsuńSporo tego udało Ci się zużyć ;) U mnie niestety marnie, ale to pewnie dlatego, że znowu zaczęłam otwierać nowe opakowania przed zużyciem starego. Muszę nauczyć się konsekwencji i kończyć otwarte opakowania w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńGratuluję ;)
życzę wytrwałości w dążeniu do zużycia otwartych opakowań:) powodzenia
UsuńTen kremik do stóp też bardzo polubiłam:)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry ;)) Będzie dobrze ;)
oby!
UsuńU mnie produkty Marc Anthony nie sprawdziły się za bardzo:(
OdpowiedzUsuńU Ciebie, jak zawsze denko gigant :) A swoją drogą to muszę wypróbować niebieską serię z MA do włosów!!!
OdpowiedzUsuńnr.2 lubię :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam ten peeling z Green Pharmacy i polubiłam go, podobnie jak krem do stóp z Organique. Żele z Balea też lubię, ten zapach mam, ale jeszcze nie używałam, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ten płyn Bielendy, nie przepadam za "dwufazowacami", bo widzę po nich jak przez mgłę.
OdpowiedzUsuńto ich natura
UsuńMnie też taka depresja/nie moc dopadła ostatnio... Nawet już miałam bloga usunąć. Jednak blog daje mi trochę radości i nawet lubię pisać notki, więc zostaje i piszę dalej :) Może to ta szara jesień tak na ludzi działa?
OdpowiedzUsuńmożliwe! choć jesień lubię:)
UsuńMIlo, ze nie ja jedna dużo zuzywam :)
OdpowiedzUsuńbardzo miło
Usuńspore denko :D moje we wrześniu bidne :P
OdpowiedzUsuńŁadne denko:)
OdpowiedzUsuńNigdy wżyciu nie kupie peelingów z parafiną są okropne.
OdpowiedzUsuńmistrzyni zużywania ;)
OdpowiedzUsuńchociaż w tym jestem dobra:p
UsuńOj sporo tego, w przyszłym miesiącu muszę się bardziej przyłożyć:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaintrygowały produkty Marc Anthony , krem flos leku szkoda że taki słaby , co do eyelinera ciężko znaleźć taki aby nie wysychał .
OdpowiedzUsuńOkazałe denko :) Też miałam kiedyś tą dwufazówkę z Bielendy i nie byłam zadowolona, bo strasznie szczypał w oczy ;/
OdpowiedzUsuń4,8 i 12 znam i lubię - u mnie Bielenda sprawdza się całkiem przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuń6 i 8 polubiłam bardzo! 9 z kolei oddałam koleżance :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje przedstawianie denek!
OdpowiedzUsuńChoć nie przepadam za żelami z Isany, to jednak brakuje mi troszkę tego makowego... szkoda, że była to limitka:/
OdpowiedzUsuńProdukty Marc Anthony bardzo mnie ciekawią. Moje denko już tuż tuż, myślę że również będę zadowolona z jego wielkości.
OdpowiedzUsuńchętnie je zobaczę
UsuńTo denko jest mega duużee ;] Używałam również 2-fazowego płynu z Bielendy przy końcówce drugiego opakowania zaczęłam widzieć mgłę ;/ odstawiłam go i jak na razie nie mam zamiaru powrócić, choć nie był zły :)
OdpowiedzUsuńczyli ten płyn tak ma, jego natura:)
UsuńTwoje ilości zużytych pudełek zawsze inspirują resztę blogosfery :D
OdpowiedzUsuńhehe:D ee..tam są lepsze:D
UsuńJak zwykle piękne denko :) Korektor Bell także bardzo polubiłam i z pewnością będę do niego wracać, zaciekawił mnie też szampon Floslek :)
OdpowiedzUsuńTy to zawsze masz porządne denko,tego tańczącego micela muszę bliżej obejrzeć.No i oczywiście choruję na krem drogocenny,ale .....urodziny się zbliżają:)
OdpowiedzUsuńjej,ile zużyć :)
OdpowiedzUsuńAle denek;) u ,mnie też trochę się nabierało ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
chętnie zobaczę Twoje:)
UsuńFaktycznie spore te toje denko i zaciekawiłaś mnie pierwszym duetem do włosów :)
OdpowiedzUsuńduet fajny, ale drogi, poluj na promocje
Usuńno konkretne denkO:)u mnie raczej malutko w tym miesiącu
OdpowiedzUsuńmoże w poprzednim było u Ciebie więcej:)
UsuńNiezłe dno, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle spore denko :)
OdpowiedzUsuń