Balea, ultra power haarlack
Z
kosmetykami do stylizacji włosów jestem na bakier. Mało kiedy używam, a
praktycznie wcale. Natomiast muszę mieć coś w domu w razie potrzeby. I takimi
produktami są przede wszystkim pianki, lakiery i suche szampony. Te 3 kosmetyki
muszą być. Tym bardziej, jak chcę pokręcić włosy. To muszę je czymś utrwalić.
Co nie jest proste, gdyż mam topornie ciężkie włosy do ułożenia, one kochają
być proste. A ja choć lubię ten efekt to niejednokrotnie zauważyłam, że jednak
ostatnio ta fryzura mocno mnie postarza, twarz jest tak ciężka, zmęczona. Od
dawna zastanawiam się nad zmianą fryzury, tylko nikt nie potrafi mi doradzić. Dobra,
ale nie o tym chciałam dziś pisać.
Wróćmy
do kręcenia włosów i utrwalania ich. Wtedy potrzebuję dobrego lakieru. Moim
hitem w tych sprawach jest Goldwell. Mocna marka i swoją drogą bardzo dobra.
Ale dziś skupimy się na Balea. Zaś ta firma znana jest bardziej z żeli,
szamponów, a nie lakierów do włosów. Czy dorówna innym tego typu produktom?
Wszystkie
lakiery jakie do tej pory stosowałam były w formie spray’u. Choć jeden miałam w
formie mgiełki to i tak okazał się katastrofą. Ale do rzeczy.
Lakier
delikatnie skleja włosy, mimo że producent zapewnia nas o ultra mocnym/silnym
utrzymaniu włosów w formie skrętu. Ten skręt owszem utrzymuje się. Ale utrwalenie
włosów w moim przypadku jest dobre na 2 góra 3 godziny. Włosy szybko się
prostują. Ale podoba mi się, że nie ma tego strasznie sztucznego, wręcz
masakrycznego sklejenia. Włosy wyglądają dzięki temu na naturalnie kręcone. Choć
z krótszą trwałością. Mimo to nie mam na głowie uczucia ciężkości i
nienaturalności (tzw. hełmu).
Idealnie
sprawdza się do utrwalenia fryzury już spiętej. Wszystko jest na swoim miejscu.
Nie musimy się obawiać, że fryzura nie wytrzyma.
Nawet
w dodaniu objętości daje radę. Głowa w dół i utrwalamy lakierem.
Dodatkowych
plusem jest brak typowego śmierdzącego zapachu. Jest miły dla nosa, słodki,
kwiatowy. Ale i tak muszę mieć otwarte drzwi, bo bym się zadusiła przy
zamkniętych. Jest dosyć długotrwały, gdyż ciągle go czuję na włosach.
Lakier
jest dobry, ale dużo mu brakuje do Goldwell. Nie ma co porównywać to na pewno.
Balea
jest dużo tańsza ok.7zł,
a Goldwell to dużo droższy koszt (ok.40zł). Stąd ta różnica. Mimo wszystko jak będziecie na
zakupach w Dm, lub nie możecie ich dostać w swojej okolicy można zamówić np. tu
to spróbujcie. Do wyboru jest jeszcze 4 wersje.
Nie zabije Was chemiczny zapach i zostaniecie przy naturalnej
fryzurze, a nie mocno „skropionej” lakierem, który daje sztuczny efekt.
Chyba Balea z tej strony nie znałyście?
Zdecydowanie, nie pomyslalabym ze ma taki dobry lakier
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko stosuję takie produkty do stylizacji włosów, choć tak jak piszesz na jakieś wyjścia zawsze szukam takich produktów i muszę je mieć pod ręką.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie używam lakierów do włosów, bo lubię efekt miękkich, lekkich włosów.
OdpowiedzUsuńJa wręcz odwrotnie, bez polakierowania włosów nie wyjdę z domu:)
OdpowiedzUsuńooo proszę,faktycznie nie znałam Balea od tej strony :) będę w DM w wakacje (mam nadzieję) więc jak go zobaczę to pomyślę :) moim ulubionym na dzień dzisiejszy lakierem jest czarny Taft i Wellaflex z nr.5,żaden inny mi nie dogodził ;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że Goldwell by Ci dogodził:) w takim razie spróbuję Taft
Usuńja nie używam lakierów do włosów
OdpowiedzUsuńja w ogóle nie używam bo zaraz łupieżu dostaje :/
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za kosmetykami do stylizacji, lakier mam, na wszelki wypadek, ale rzadko kiedy po niego sięgam, suchy szampon ratuje włosy w nagłych sytuacjach :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam że Balea ma takie produkty w ofercie, zapach z opisu mi podoba się :)
Ja kosmetyków do stylizacji włosów w ogóle nie używam. Wręcz ich nie lubię.
OdpowiedzUsuńnie używam lakierów do włosów.
OdpowiedzUsuńostatnio zaczęłam używać lakieru, póki co mam taft, ale może kupię coś lepszego ;)
OdpowiedzUsuńJa nie używam lakierów
OdpowiedzUsuń