Floslek, STOP, Płyn odstraszający owady i roll-on łagodzący po ukąszeniach owadów
Moskilex,
Mosquiterium i wiele innych preparatów, które chronią przed atakiem komarów,
meszek jest w mojej torebce. Niestety sami dobrze wiecie jak w tym
roku gryzą komary. Mają chyba zdwojoną siłę kąsania, bo nie pamiętam, aby tak
dokuczały nam w tamtym roku. Wykonując prace polowe, ogrodowe lub nawet
wieczorny spacer jesteśmy skazani na ich nadmierne towarzystwo. Niestety te dwa
preparaty nie wystarczają, owszem chronią, ale będąc cały dzień na dworze
musiałam szukać czegoś jeszcze. Coś co bardziej wzmocni naszą ochronę. Ale
chyba nie ma skutecznego środka, który by te zmutowane komary odgonił na cały
dzień.
Mimo
to sięgam po kolejny preparat tym razem jest to Floslek- Spray odstraszający owady. Firmę znacie ze strony
kosmetycznej w pielęgnacji, a że nigdy mnie nie zawodzi i zawsze znajdę coś co
świetnie się sprawdzi postanowiłam dać szansę ochronie przeciw owadom z serii
STOP.
Pierwszy
podstawowy krok to odstraszanie owadów. Kto ma słodką krew ten wie, że ciężko
je od siebie odgonić. Tym bardziej tego roku. Atakują z każdej strony. Ale nie
tylko z tego powodu. Można siedzieć u znajomych na grillu, można bawić się nad
wodą i także doświadczyć tych nie przyjemnych ukąszeń.
Preparat
otrzymujemy w formie spray’u, choć wolałabym w aerozolu. Jakoś bardziej wolę
takie formy aplikacji. Mimo to dobrze się aplikuje, choć kiedy szybko chcę to
zrobić to nie mogę z nerwów „napsikać”. W spokoju przed wyjściem jakoś lepiej
mi to wychodzi.
Spray
ma lekko octowy smrodek. Nie powiem nie pachnie jakoś super, ale ma odstraszać
komary. I to robi. Zapach jest krótkotrwały na ciele, ale skuteczny dla owadów.
Na szczęscie nie dusi podczas aplikacji. Co wydarzyło mi się w Moskilex.
Kiedy
w pobliżu spoconego ciała atakują komary rozpylam owy płyn, który skutecznie je
odstrasza. W jednej chwili same się ulatniają i nie przeszkadzają w ogrodowych
czynnościach.
Atakują
nie tylko spocone ciało, ale i czyste umyte. Wiadomo nie ma różnicy. Ale
przynajmniej wiem jak mam sobie z nimi radzić i chronić swoją skórę.
Spray
stosujemy nie tylko na siebie dorosłych, można także stosować u dzieci powyżej
3 roku życia. Aplikuję 7latkowi i nie zaobserwowaliśmy żadnych reakcji
alergicznych. Całe szczęście.
Jestem
zadowolona z ochrony tego spray'u skutecznie odstrasza komary. Nie wiem jak
inne owady meszki czy kleszcze. Na razie nie wybieram się do lasu, ani na
grzyby lub w pobliże drzew typu leszczyny. Więc nie zaobserwowałam.
Jednakże
na komary jest to świetnie działający płyn. Oczywiście aplikację trzeba
powtarzać, aby czasem się nie zdziwić. Gdyż sama tego doświadczyłam. Pieląc
swój ogródek po pierwszej aplikacji wpadłam w wir pracy. Owszem pogryzły mnie,
ale już nie tak jak bez spray’u.
A
gdy już nas pogryzą komary. Często doświadczam to w nocy, szczególnie gdy ma
się otwarte okno -wtedy ratował mnie malutki spray dermophenazol. Jest to
skuteczny spray, który łagodzi ukąszenia. Bardzo szybko się kończy. Stosowałam go kilka lat. Dlatego
chciałam dać szansę innemu. I tym razem jest to także Floslek Łagodzący roll-on po ukąszeniu owadów. Nie spodziewałam się, że
może tak dobrze działać.
Forma
aplikacji jest zupełnie inna niż dotychczase, do których byłam przyzwyczajona.
Spray, aerozol, krem, lub żel. Tym razem to roll-on. Genialna forma aplikacji.
Roll-on
ma żelową konsystencję, która jest przeźroczysta. Łatwo się aplikuje. Mieści
się w malutkiej torebce, a nawet kieszeni.
Preparat
ma ładny mentolowy zapach, który mogłabym wąchac i wąchać.
Preparat
stosujemy punktowo na podrażnione miejsce po ukąszeniu przez komary. Można w
każdej chwili wyciągnąć dyskretnie roll-on z torebki lub kieszenie, zaaplikować
i wyrolować komary:P
Jego
łagodzące działanie dostajemy dzięki oczarowi wirginijskiemu i rumiankowi.
Tuż
po aplikacji natychmiastowo chłodzi i łagodzi ukąszone miejsce. Opuchlizna
zmniejsza się, a zaczerwienienie miejsca szybko bledną.
Najbardziej
cieszy mnie fakt, że gdy zaraz po ukąszeniu zastosuję roll-on to jakby
ukąszenie wcale nie miało miejsca. Nic nie boli, nie swędzi. Po prostu nie
wyobrażalne. Na początku sama testowałam roll-on, mąż się śmiał, że na pewno to
od tak nie pomaga. Gdy zdrzemnął się przy otwartym oknie kazał szybko się czymś
ratować, bo tak go pogryzły komary, że wszędzie go swędziało. Kazał sobie użyć
roll-on’u i wtedy sam nie wierzył sobie, że tuż po aplikacji przestaje swędzieć.
Wszystko zostaje załagodzone! Odczuł niesamowitą ulgę- produkt jest wart ceny.
Najlepsze
jest to, że komar nie wraca w to samo miejsce. To dobra wiadomość, gdyż w jakiś
sposób ten preparat chroni pogryzione miejsce.
Można
także używać u dzieci powyżej 3 roku życia.
Spray w sklepie Floslek kosztuje 11,60zł, a roll-on 9,90zł.
W tej chwili wydać dobrze 10zł to tylko na
roll-on! Polecam serdecznie.
Nie pisze, że spray jest zły. Jest dobry, ale nie tak jak roll-on!
znałam tą firmę, mają dobre i ,niedobrogie produkty. ale tych preparatów nie używałam i a widzę, ze będę musiała. komary lgną do mnie jak do nikogo ze znajomych. dzięki wielkie :)
OdpowiedzUsuńhttp://martoohna.blogspot.com
ja mam specyfik z Ziajki na ukąszenia jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńmam ten spray. Mi zapach w ogole nie przeszkadza. I faktycznie działa:)
OdpowiedzUsuńA ja o dziwo w tym roku nie miałam żadnych problemów z insektami:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
velvetbambi.blogspot.com
tylko pozazdrościć
UsuńSuper sprawa! Może ten produkt na mnie podziała :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
spray wygląda całkiem nieźle :) ale jak narazie u mnie komarów jak na lekarstwo uf uf :D
OdpowiedzUsuńto możesz się cieszyć. U mnie plaga. Codziennie nowa dawka ech..
UsuńJa albo mniej niż w poprzednich latach przebywam wieczorem na dworze albo jest mniej komarów w tym roku. Odkąd pogryzły mnie w maju na kajakach mimo że miałam jakiś tam spray "anty" to od tego czasu jest spokój ;)
OdpowiedzUsuńto możesz się cieszyć, u mnie plaga
Usuńu mnie raczej nie ma jakiejś plagi z komarami,więc takie gadżety raczej nie byłyby mi potrzebne. oczywiście zdarzyło się kilka insektów,ale poradziłam sobie z nimi zabijając je ;)
OdpowiedzUsuńto masz szczęscie. U mnie zabicie ich nie wchodzi w grę nie dałoby się nic zrobić.
UsuńNa szczęście sezon kąsania powoli się kończy
OdpowiedzUsuńoj wątpie, jeszcze na wsi i w ogrodach jesienią różnie bywa.
UsuńJa mam bardzo dobry krem na pogryzienia - choć zastosowanie mam bardzo różnorakie - jest to Dermobon krem - a do polecanego przez ciebie roll-on zapewne również sięgnę :)
OdpowiedzUsuńjakoś do kremów w tej dziedzinie nie kusi mnie, wolę coś szybszego spray, choć roll-on'nowa forma lekko przypomina krem:P
Usuńoba produkty mnie zainteresowały, a szczególnie ten roll-on, warto mieć coś takiego pod ręką ;)
OdpowiedzUsuńten spray odstraszający kleszcze by i się przydał jakis miesiąc temu bo złapałam jednego ;/
OdpowiedzUsuńuu;/ nie dobrze
UsuńDla mnie najskuteczniejszym odstraszaczem komarów jest mgiełka z oriflame lawenda z figą ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie mgiełki sa lepne i jeszcze gorzej przyciągają, ale jak Ci pomagają to czemu nie:)
UsuńAch te komary ;/ Skuszę się na roll-on , aż żałuję , że wcześniej o nim nic nie wyczytałam.
OdpowiedzUsuńtak szczerze, to praktycznie nie ma o nich żadnych opinii. A produkt wart spróbowania.
Usuń