Lirene, Youngy 20+, Peeling gruboziarnisty, Akasamitna gładkość mango
Przez
moją kosmetyczkę przewinęło się wiele peelingów do ciała. Uwielbiam poznawać
nowe i cieszyć się nimi w odpowiedniej porze roku. Lubię takie, które są
właśnie przystosowane do tego typu sezonów. Lato w prawdzie się kończy, ale
jest jeszcze na tyle ciepło, że nie ciągnie mnie do otulających zapachów.
Dlatego dziś zapraszam na soczystą recenzję.
Samo
opakowanie zwraca już uwagę jest iście letnie, orzeźwiające, bardzo soczyste.
Kolorystka pomarańczy sama kojarzy się z latem i o tej porze najlepiej go
używać, aby w pełni się nim nacieszyć i poznać tego plusy. Opakowanie zostało
wykonane z lekkiego, miękkiego plastiku, dlatego też po pierwszym przypadkowym
upadku szybko pękło mi wieczko.
Peeling
jest gruboziarnisty z dużymi, ostrymi drobinkami cukru, które dosyć długo się
utrzymują. To znaczy nie wypłukują się, ani nie zużywają się szybko. Można w
pełni wykorzystać ten czas na dłuższy masaż. Kolorystyka kosmetyku tak samo jak
opakowanie jest przyjemna dla oczu, przypomina letnie sorbety. Drobinki są
lekko widoczne, ukryte w żelowej konsystencji.
Peeling
nie zostawia tłustej powłoki, a miękką delikatną otulająca warstewkę, która
jest prawie nie wyczuwalna.
Zapach
jest cudownie pobudzający. Słodki, owocowy. Mango z nutą pomarańczy. Jego
soczystość otula całą łazienkę, bardzo mocno, intensywnie pachnie podczas
kąpieli, na ciele także jest wyczuwalny, choć później gdzieś znika. Fajnie, że
daje o sobie mocno znać podczas używania.
Peeling
ma wiele plusów, a najważniejszym jest jego ścieranie, czyli usuwanie starego
naskórka. Doskonale potrafi oczyścić skórę, wygładzić ją i nadać miękkości.
Przy tym nie podrażnia skóry. Ogromnie podoba mi się jego moc. Nie zdziera
skóry do czerwoności, ani nie głaszcze. Jest takim peelingiem po między. Dzięki
czemu sprawnie usunie, co trzeba i zabezpieczy skórę zostawiając delikatną
miękką, nie tłustą powłokę.
Kolejną
zaletą jest zapach. Naprawdę orzeźwiający, dodający energii. Soczysty, letni,
cudowny. Przeniesie nas na egzotyczną wyspę.
Po
trzecie peeling świetnie wygładza skórę, staje się mega miękka, elastyczna,
wręcz ujędrniona, która lepiej przysfaja balsamy/masła do ciała. Czuć tę
różnicę w gładkości po jego zastosowaniu. Dzięki temu skóra nie jest wysuszona
na wiór.
Kolejnym
plusem jest wydajność. Dzięki swojej gęstej konsystencji i dużym cukrowym
drobinkom peeling wystarcza nam na długo. Wystarczy nie wiele, aby dobrze się nim wyszorować.
Mimo,
że peeling dedykowany jest do osób młodych nic nie stoi na przeszkodzie, aby
dorosłe osoby powyżej +20 mogły go stosować. Krzywdy nie zrobi nikomu, chyba,
że faktycznie ktoś ma mocne problemy ze skórą. Na szczęście u mnie żadne
uczulenie nie wystąpiło, więc można śmiało go kupować.
Przy
200ml trzeba za niego zapłacić ok.15zł. Aktualnie w Rossmann’ie jest na
promocji za 10,49zł
Wydaje się przyjemny :-) Ja teraz mam żel-peeling z Isany ale jak się skończy chętnie sięgnę po ten z Lirene :-)
OdpowiedzUsuńna promocji w Rossku? zakupię zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńno tak jest na stronie, chyba, ze mają błąd
UsuńSkoro jest na promocji to z chęcią go kupię:) Lubię letnie, egzotyczne zapachy.
OdpowiedzUsuńJa właśnie muszę sobie taki pod prysznic sprawić.
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam, a przecież kiedyś bardzo lubiłam peelingi Lirene.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj wąchałam balsam papaja z tej serii - o mamo! muszę go mieć!
właśnie mialam sie wybrac na zakupy i kupic peeling i chyba sie zdecyduje rowniez pociaga mnie niska cena :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrielakugla.blogspot.com/
Wydaje się być okej. I cena też w granicach rozsądku ;)
OdpowiedzUsuńbrzmi super,lubię czuć peeling na skórze a jak jeszcze do tego ma fajny zapach to zdecydowanie muszę kupić :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam się z tą linią Lirene i peeling też z pewnością kupię.
OdpowiedzUsuńTo nie jest peeling cukrowy, to zwykłe plastikowe drobinki. Mi całkowicie nie przypadł do gustu, od peelingów gruboziarnistych oczekuję mocnego tarcia, a ten jest zbyt delikatny..
OdpowiedzUsuńNie miałam ale kusi ;)
OdpowiedzUsuńchętnie go wypróbuję, powinnam się z nim polubić :)
OdpowiedzUsuńmuszę go mieć-obowiązkowo:)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu nie używam peelingów, tylko ostrej gąbki :) Ale kiedy gąbka mi się znudzi - będę o nim pamiętać. Zapach znam z balsamu i te owocowe propozycje Lirene są naprawdę trafione :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja uzywam scrub'u ze Skarby Syberii. :) Także świetnie się sprawdza jak Lirene. U mnie w gre wchodzą tylko gruboziarniste. :)
OdpowiedzUsuńmam obecnie zapas peelingów;)
OdpowiedzUsuńZ Lirene miałam kiedyś peeling antycellulitowy i bardzo mi pasował. Ten wydaje się być podobny, a lubię gruboziarniste drapaki :)
OdpowiedzUsuńlubię peelingi z Lirene
OdpowiedzUsuńfajnie, ze dobrze ściera no i ten zapach, u mnie jeszcze czeka na wypróbowanie :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam, jestem bardzo ciekawa zapachu :)
OdpowiedzUsuńChyba skoczę do sklepu po ten peeling, zapowiada się świetnie, lubię takie zapachy a cena też całkiem przystępna :)
OdpowiedzUsuńRzadko kupuję drogeryjne peelingi, ale ten wygląda ciekawie i przede wszystkim kusi mnie zapach, bo mango to jeden z moich ulubionych owoców :)
OdpowiedzUsuńnie dla mnie,mam cerę mieszaną która raczej nie lubi się z mocnymi zdzierakami ;)
OdpowiedzUsuń