Świt Pharma, Exclusive Cosmetics, Skarpetki spa dla stóp
Pielęgnacja
stóp to dla mnie również ważna sprawa jak pielęgnacja twarzy.
Mimo, iż systematycznie dbam o stopy, czasem zdarza się kosmetyk,
który pogarsza ich stan. Jest zbyt delikatny i mało skuteczny. Aby
wrócić do pięknego wyglądu od czasu do czasu stosuję różne
maski, skarpetki. Oczywiście bez peelingu się nie obejdzie, bo to w gruncie
rzeczy po nim najbardziej widać efekt, albo po doskonałych skarpetach złuszczających.
Pewnie
teraz pomyślicie, że po takich wstępie wspomnę o świetnym
kosmetyku, niestety zawiodłam się.
Te skarpetki, a raczej
maskę znalazłam w którymś pudełko Shiny Boxa. Długo leżała i
czekała na swoją kolej, ale w końcu się doczekała. Wzięłam się ostatnio ostro za jednorazowe saszetki:) Zobaczymy jak mi pójdzie.
Maskę
dostajemy w formie skarpet. Nakładamy na stopy, nosimy przez 20
minut, później nadmiar wklepujemy w stopy. Uczucie podczas noszenia
jest dziwne, i tak mi zimno było. Dodatkowo wspomogłam się
kapciami.
W
ogromnych skarpetach znajduje się dodatkowa folia, która nasączona
jest maską.
Maska
pięknie pachnie miętą. Ogromnie podoba mi się ten zapach.
Efekt
no cóż znikomy. Po odczekanym czasie stopy są bardzo namokłe, jak
u babci. Albo jakby się zbyt długo trzymało w wodzie ("zbabczone"). Ale
pomijając to. Maska dała niewiele. Lekko wygładziła, zmiękczyła
i również lekko nawilżyła. Zrogowaciały naskórek ani drgnął;/
Po takich czynnościach, gdzie trzymam dłużej kosmetyk oczekuję
bardziej wyraźniejszych efektów. Tu było tego za mało. Wprawdzie
stopy nie były przesuszone, jednak wolę nałożyć krem i swoje
normalne/tradycyjne skarpety. Wtedy efekt pojawia się szybciej i
lepiej.
Producent
zaleca stosowanie tej maski max 2 razy w miesiącu. Choć dla mnie to
bezsensowne, gdyż takie słabe efekty mogę dostać po zwykłym
kremie do stóp. I nie muszę się bawić w czekanie, nakładanie
itd. O wspomnianym Spa także nie ma mowy;/ Szkoda.
Te
skarpetki nie są typowe jak inne tego typu. Co mam na myśli? A to,
że nie ma tutaj żadnego złuszczania. To zwykła maska, którą
nakłada się na stopy i dłużej trzyma. Nic więcej. Efekty zerowe. No szkoda. Raz na jakiś czas decyduję się na tego typu "zabawy", a tu pech.
Skarpety
kosztują ok.15zł. Lepiej wydać te pieniądze na lepszy krem do
stóp i uzyska się lepsze efekty. Albo po prostu zainwestować
więcej w konkretne skarpety złuszczające np. cosmabell-foot-peel-intensywny-zabieg
Więc jak widać szkoda czasu na taki zabieg, skoro efektów się nie doczekamy:)
OdpowiedzUsuńja lubię ale skarpetki złuszczające, piękne są te sztuczne (?) róże.
OdpowiedzUsuńtak sztuczne, czasem wyglądają jak prawdziwe:)
Usuńprzydało by mi się coś ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Byłam nie zadowolona z tego produktu.
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie złuszczają tak jak inne skarpetki tego typu, muszę się w jakieś zaopatrzyć na wiosnę
OdpowiedzUsuńszkoda, że maska nie dała wyraźnych efektów, oprócz pomarszczonych stóp :P
OdpowiedzUsuńZawsze byłyśmy ciekawe efektów takich skarpetek.. :)
OdpowiedzUsuńSiostryAndrzejewskie
Nie mam na nie ochoty.Raz miałam złuszczające Purederm, były ekstra. Ale rozmieszyło mnie to porównanie do babciowych stóp, że mokre:)
OdpowiedzUsuńStopy mojej babci zawsze były tak ekstremalnie suche, że aż białe:)