Isadora, Perfect Blush, Róż do policzków
Kiedyś
róż do policzków kojarzył mi się z hardcorem, kosmosem. No bo
jak to nałożyć, ile, aby nie przesadzić, nie wyglądać jak
matrioszka. Teraz nie wyobrażam sobie wykończenia makijażu bez
różu. Z czasem, a może nawet z wiekiem skóry wymaga innych
kosmetyków, ale też rozświetlenia i tej delikatności, wdzięku i
uroku. A róż tym właśnie jest. Wykończeniem, który dodaje i
uzupełnia całość make-up'u. Dodaje tej świeżości, pewności
siebie.
(Tutaj makijaż z użyciem kosmetyków Isadora, o nich innym razem. Dziś główną rolę gra róż, więc użyty tu, to 62
Dusty Rose.
Jeszcze
pracuję nad techniką i za każdym razem próbuję stosować w innej
części. Wszystko małymi krokami. Ciągle jest to subtelnie,
delikatnie, a nawet powiedziałabym, że naturalnie, choć widocznie.
Jak
nigdy nie cieszyłam się na testowanie róży, tak w tym przypadku
ucieszyłam się szeroko.
A
mam w czym wybierać, bo są to piękne odcienie, które różnią
się nie tylko odcieniem, ale także wykończeniem, gdyż nie
wszystkie są do końca matowe.
Przedstawiam
Wam 5 odcieni róży. Są
to róże prasowane, drobno zmielone. Dają efekt aksamitnej
delikatności i miękkości na skórze.
W
pierwszej kolejności rzuciłam się na róż 50 i 62. Jasne róże,
które różnią się wykończeniem. 50 Poppy Peach to jasny róż,
wpadający w delikatną brzoskwinię z delikatnymi mieniącymi się
drobinkami, bardziej taki lekko perłowy, ale nie tandetny. Natomiast
62 Dusty Rose to totalne przeciwieństwo. Matowe wykończenie i
brudny róż. 60 Pinky peach to najmocniejszy róż z tych
wszystkich, które posiadam. 64 Frosty Rose i 66 Bare Berry to kolory
w bardziej brązowych odcieniach, które mogą posłużyć jako
kosmetyk do modelowania.
50
Poppy Peach
60
Pinky peach
62
Dusty Rose
64
Frosty Rose
66
Bare Berry
Pudrowe
róże, które nadają wspaniałego wyglądu skórze. Świetnie
wykańczają makijaż. Nadają charakteru, wyrazistości. Podkreślają
kości policzkowe, nadają świeżości, dziewczęcego looku i takiej
młodzieńczej cery. Ukrywają zmęczoną skórą.
Nie
zapchają. Nie ścierają się szybko, no chyba, że ktoś ewidentnie
będzie tarł skórę to i zejdzie. A tak samoistnie to pod koniec
dnia.
W
tej chwili nie wyobrażam sobie makijażu bez różu, nawet tego
delikatnego muśnięcia, który tyle „robi”. Bardzo pasuje mi ta
delikatność, która oczywiście można stopniować i nasilać
według upodobania.
Róże
to koszt ok.60zł/4,5g/sztuka isadora.com/pl
Kiedyś byłam przekonana tylko do matowych róży, ale teraz :D skusiłabym się na któryś, wszystkie wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńPinky Peach - piękny kolor! W moim stylu :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Dwa pierwsze kolorki są piękne, mocniejszych/ciemniejszych odcieni trochę się boję, nie lubię eksperymentować z różami :D
OdpowiedzUsuńmożna je stopniować i więcej nakładać, ale też jeszcze mam obawy przed mocniejszymi odcieniami, te w zupełności mi pasują
UsuńŚliczne te róże 😊 szczególnie brakuje mi zgaszonego różu.. A taki w wersji matowej jeszcze bardziej mnie przekonuje 😁
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, szkoda że ja nie lubię się w różu,ale.. może do tego trzeba dojrzeć :)
OdpowiedzUsuńKolorystyka przepiękna, widzę już 4 kolory dla siebie:) Też dawniej obawiałam się koloru na policzkach a dzisiaj już wiem, że mały rumieniec potrafi robić optyczne cuda:) Wracając do 5-6 lat wstecz, kiedy nikt nie słyszał o bronzerach, rozświetlaczach a z różami tez bywało różnie to prawdę mówiąc byłyśmy plagą jednokolorowych placków z wytuszowanymi rzęsami:)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę wszystkie odcienie mi sie podobają, są bardzo ładne ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie róże prezentują się bardzo ładnie i naturalnie.
OdpowiedzUsuńSuper sprawa ;)
OdpowiedzUsuńOdcień Dusty Rose wpadł mi w oko :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie należę do osób kochających róże! Te z IsaDory wyglądają po prostu fenomenalnie! Kolory bardzo "moje". Po prostu wow <3
OdpowiedzUsuńBez różu ani rusz :D uwielbiam róże :) Dusty Rose mi się podoba,choć ostatnio (tzn.na wiosnę) używam cieplejszych odcieni na policzkach :)
OdpowiedzUsuńNiezła kolekcja, ale nie widze tu koloru dla siebie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;))
Wow, śliczne te róże. Sama nie wiem który bym wybrała, ale wahałabym się między numerkiem 60 a 62 <3
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam róże. Długo czekałam, by bez obawy nakładać je na twarz. W końcu największe zaczerwienienia zniknęły <3
Zostawiam obserwację kochana :D
swietne odcienie:)
OdpowiedzUsuńnr 60 wpadł mi w oko :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :)
woman-with-class.blogspot.com
najbardziej podobają mi się te brązowe odcienie
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają razem, każdy kolor jest piękny i nie wiedziałabym, który wybrać. Cudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCudowne odcienie, to coś dla mnie!!
OdpowiedzUsuńSuper te róże ! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
stay-possitive.blogspot.com
Wyglądają niesamowicie kusząco! Lubię IsaDorę :-))
OdpowiedzUsuńRównież róż stał się moim niezbędnikiem :)
OdpowiedzUsuń