Lirene, Dermal Therapy, Skin Detox, Filler&Lifting i Mezo-Collagen
Fanką
masek, maseczek w saszetkach to ja nie jestem. Ogólnie rzadko kiedy
poruszam ten temat. Chyba, że coś naprawdę jest godnego uwagi,
albo jak konkretnie potrzebuję. Dziś skupimy się na Lirene, które
mam tak od dawna, że za miesiąc skończy się data ważności. A
zapewne zapomniałabym o nich, gdyby nie potrzeba oczyszczenia skóry
z nadmiaru sebum oraz nawilżenia innej części twarzy. I tak wpadły
mi w ręce.
Rzuciłam
się w pierwszej chwili na glinkę, bo uwielbiam ten składnik w
kosmetykach. Przynosi wiele dobrego. Od razu mogę „powiedzieć”,
że nawet nie zawiodłam się, a to sukces.
Skin Detox, Zabieg oczyszczający, Glinkowa Maska Mineralna.
Glinkowa
maska mineralna posiada zielono-brudnawą, kremowa konsystencję, w
której zatopione są niewidoczne drobinki. Dopiero po wyschnięciu
na skórze pojawiają się czarne drobinki peelingujące z łupinek
ziaren kakao. Są wyczuwalne podczas stosowania.
Maska
jest trochę rzadka, spodziewałam się bardziej gęstej konsystencji,
nie wiem może ma taka być.
Maska
posiada cudowny, świeży zapach. Może to guarana, nie wiem. Bardzo
przyjemny, rozluźniający. Uwielbiam ten zapach. Totalnie mnie
odpręża i relaksuje.
Glinkowa
maska to zabieg oczyszczający, który ma na celu detoks zmęczonej
skóry. Ma ją oczyścić i przywrócić świeży wygląd. Skupiłam
się bardziej na oczyszczeniu. Wyskoczyło mi kilka niespodzianek i
nie mogłam sobie poradzić. Po nałożeniu maski i odczekaniu 10
minut. Skóra została oczyszczona, od tłuszczona i lekko
ściągnięta. Nie był to efekt mocnego wysuszenia, ale dobrego
ściągnięcia skóry. Oto właśnie mi chodziło.
Maskę
nakładałam punktowo, tylko na miejsca, które konkretnie mnie
interesowały.
Na
drugi dzień (rano) zauważyłam, że skóra nie produkowała w tym
miejscu sebum. Strupek szybciej się wygoił, i nie sączyła się z
niego woda. Efekt oczyszczenia został osiągnięty.
Punktowe
nakładanie pozwoliło mi na kilkakrotne zastosowanie. W przypadku
nałożenia na całą twarz. Jest to tylko ilość dwóch razy. Dla
tak szybkiego efektu warto spróbować.
Mezo
collagen to 2-stopniowy zabieg, który oczyszcza i wygładza skórę.
Po
pierwsze bardzo fajny peeling, który zawiera bardzo drobne, ostre
drobinki peelingujące. Niebieska kolorystyka korzystnie na mnie
wpływa. Peeling nie zostawia na skórze żadnego filmu, lepkości.
Pachnie bardzo świeżo, jak bryza. Chętnie widziałabym ten peeling
w dużym opakowaniu.
Cudownie
wygładza skórę. Przygotowuje ją do nałożenia kolejnego
kosmetyku. Świetnie niweluje suche placki, skórki na twarzy.
Później podkład o niebo lepiej wygląda.
Natomiast
kremowa maska doskonale nawilża skórę. Przynosi ukojenie i ulgę
skórze podrażnionej i suchej. Odpowiedni nawilża. Dostarcza skórze
tego czego potrzebuje. Moja skóra wręcz spija tę maskę i nie mam
już potrzeby reszty produktu rozprowadzać.
Filler
& Lifting t również 2 -stopniowy zabieg, który ma na celu
wypełnienie zmarszczek i lifting.
Hialuronowy
wypełniacz ma przeźroczystą, lekko brudnawą konsystencję, a
maska jest kremowa. (Mała pomyłka przy robieniu zdjęć). Dlatego
od razu piszę o tej zamianie.
Ten rodzaj masek to fajna sprawa dla
szybkiego nawilżenia i wygładzenia skóry. Nie zrobiła u mnie
furory, bo po jednym nałożeniu nie będzie likwidacji zmarszczek.
Choć fajnie ściąga skórę. Taka ot maska nawilżająca, dla
suchej skóry, która potrzebuje dobrej dawki nawilżenia. Moja jest
sucha i szybko ją wpiła.
Jaki widzicie są tu różne maski, na różne potrzeby. Od oczyszczenia po nawilżenie. Fajna sprawa, gdy potrzebujemy czegoś na szybko. Zapewne wrócę jeszcze do oczyszczającej detox. Maski można dostać w cenie ok.4-5zł/szt np. w Rossmann.
Najchętniej wypróbowałabym zabieg oczyszczający :)
OdpowiedzUsuńja maski zużywam hurtowo ;) co 2 dzień jakąś robię ;)
OdpowiedzUsuńmaseczko maniaczka, podziwiam, ze ci się chce co drugi dzień:)
UsuńA ja tak się upieram ze zaczne robić maseczki.. te gotowe czy te domowe i póki co nie zrobiłam żadnej .. a co raz więcej osób poleca a i wybór jest przeogromny :P
OdpowiedzUsuńJako że jestem uzależniony od maseczek to oczywiście znam i korzystałem. Powiem tak. Używałem lepszych.
OdpowiedzUsuńtutajjestem-lekkomyslny.blogspot.com
Tez nie jestem zwolenniczka maseczek w saszetkach, nawet probki w tej formie mnie draznia. Ciezko wydobyc kosmetyk i wszystko wokol sie brudzi...
OdpowiedzUsuńOczyszczajaca bym wyprobowala mimo wszytsko:)
Chyba sprawię sobie glinkę ;)
OdpowiedzUsuńAkurat tych nie znam:)
OdpowiedzUsuńMasz racie ta oczyszczająca była całkiem fajna.
OdpowiedzUsuńwersja zielona maski bardzo przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńTakie maseczki to fajna sprawa, tych akurat ni znam ;)
OdpowiedzUsuńZaraz sobie zrobie taką maseczke. Lubie :)
OdpowiedzUsuń