Vaseline, Intensive Care, Spray Moisturiser, Essential Healing, Aloe Soothe i Cocoa radiant
Seria
Vaseline w sprayu jest mi doskonale znana i miałam do tej pory dwie
wersje (z owsem i kakaową). Nowa formulacja skusiła mnie to
sprawdzenia na sobie jak to z tym jest.
Wprawdzie
o ich działaniu pisałam już nie jednokrotnie, więc daruję sobie
te opowieści. A napisze Wam o tej formulacji.
To
nic innego jak inna formuła aplikacji produktu wzbogacona o
mikrokropelki czystej wazeliny Vaseline, dzięki czemu natychmiast
nawilżają skórę i poprawiają jej kondycję.
Wcześniej
spraye uaktywniały się pod wpływem palca trzymając je dłużnej i
z przerwami pod jednym kątem. Teraz jest ogromna wygoda, bo po
wstrząśnięciu leci nieprzerywany strumień balsamu w różnych
pozycjach i kątach.
Jest
to świetna forma, taka trochę dla leniuchów, aby zachęcić do
stosowania balsamów jak i wygody w czasie aplikacji. Choć powiem,
że obie wersje formulacji są dla mnie dobre i nie ma najmniejszego
znaczenia. I
tak będę stosować balsamy/masła/oleje i co tam jeszcze rynek
kosmetyczny zaoferuje do pielęgnacji skóry. Bo jak dobrze wiecie
lub nie wiecie, a kojarzycie balsamowanie skóry to mój wieczorny
rytuał i nie położę się do łózka, po wyjściu z kąpieli bez
takowego kosmetyku, bez takowej aplikacji. Nie lubię suchej,
szorstkiej skóry, dlatego uwielbiam zapewniać jej ciągłe,
systematyczne i tak jak przy stosowaniu balsamów/lotionów w nowej
formulacji nie przerywanym ciągłym strumieniem stosowanie ze
skutecznym nawilżeniem.
Balsamy
w spray Vaezelin to lekka formułą i lekkie działanie, które
pozwala w czasie wakacji czuć się lekko i zwiewnie. Stosuję je
zamiennie. Bo lubię od czasu do czasu lżejsze formuły/konsystencje
jak te, ale czasem moja skóra wymaga większej regeneracji,
odżywienia i muszę zastosować inne głęboko nawilżające
kosmetyki. Wybór na rynku jest ogromny. Każdy decyduje się na
łatwiejszą aplikację. A taką delikatną w formie mgiełki raczej
nikt nie odmówi.
Po
względem wyboru zapachu, mamy do wyboru trzy wersje, z owsem (Essential Healing),
aloesem (aloe soothe) i kakaową (cocoa radiant). Zapachy są delikatne, subtelne, ale wyczuwalne,
nie nachalne. Co oczywiście latem podczas upałów jest świetnym
rozwiązaniem. Do tej pory z owsem była moim numer jeden, aloes jest
fajną świeżą formą. Cudowne zapachy. Zimą lubię wracać do
kakaowej wersji.
Essential Healing to wersja z owsem, która pachnie wbrew pozorom bardzo ładnie. Ma za zadanie bardziej wzbogacić skórę o nawilżenie.
Aloe Soothe to świeża wersja aloesowa, która odświeża, ale również nawilża, przynosi ukojenie. Jej zapach jest najlepszy na tę porę roku. Cudownie odświeża, orzeźwia, jest lekko, nie nachalnie i świeżo. Pasuje mi.
Natomiast Cocoa radiant to wersja rozświetlająca, która przywraca skórze dawny blask. Nie barwi skóry na brązowo, to nie produkt opalizujący, nie posiada też chamskich drobinek rozświetlających. Pachnie lekko czekoladą. Bardzo delikatna wersja smakowa, bardziej rozrzedzona co odpowiada mi niż czysty, mocny, zapach czekolady.
Myślę,
że każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli lubicie taką lekką
formę, szybkie wchłanianie z jak się okazuje łatwą aplikacją,
to powinniście się zaopatrzyć w jeden z nich. A może i nawet
trzy. Tym bardziej, że jest to odpowiednia forma balsamowania ciała
dla osób, które nie mają czasu, są zabiegane.
Balsamy
w sprayu kosztują ok.17,99zł/190ml. Często można spotkać na
promocji taniej.
Ja tak samo, bez balsamu się nie położę :) nie miałam jeszcze tych produktów :)
OdpowiedzUsuńna razie miałam tylko jedną wersję z masłem kakaowy, teraz baardzo interesuje mnie zielona, aloesowa.
OdpowiedzUsuńCiekawa sprawa :)
OdpowiedzUsuńAplikacja wręcz idealna ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawią mnie te produkty :)
OdpowiedzUsuńten ostatni ubóstwiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę się za nimi rozejrzeć, zostaje na dłużej :)
OdpowiedzUsuńakurat to trio mnie nie interesuje ;/
OdpowiedzUsuńBardzo je lubię :) W lecie są nie zastąpione nawet dla mojej suchej skóry. Wersja kakaowa bardziej pasuje mi na jesień czy zimę, ale niestety nawilżenie może okazać się wtedy dla mnie za małe. No zobaczymy, jesień już blisko.
OdpowiedzUsuńgreat post,
OdpowiedzUsuńhappy Friday :)
http://itsmetijana.blogspot.rs/
te balsamy są świetne na lato, jednak na jesień czy zimę moja skóra potrzebuje masła :-)
OdpowiedzUsuńLubię je.
OdpowiedzUsuń