Dr Irena Eris, Provoke, Nude Glam Look, Matujący puder, potrójny aksamitny cień do powiek i błyszczyk

Najlepszy makijaż to makijaż naturalny. Choć każda kobieta lubi poczuć się pewna siebie i lubi się upiększyć. Nawet choć w sposób delikatny podkreślamy swoje piękno. Nie przedobrzamy, nie przesadzamy, tylko podkreślamy. Dla niektórych naturalnie to mało, wtedy można wzbogacić taki makijaż lekkością Glam, która rozświetli tu i ówdzie.
Nude Glam Look to zestaw, który zawiera trzy niezbędne kosmetyki do stworzenia naturalnego make-up z wykończeniem w stylu glam. To glam nie jest zbyt przesadne. Rozświetlenie jest na tyle subtelne, nieuzyskany tandetnego połysku. Zresztą na pewno nie z Dr Irena Eris. Seria Provoke zachwyca i prowokuje, a nie przeciwnie.
Matujący puder z efektem rozświetlenia na twarz i kości policzkowe, Shyshine nude.
Opakowania kosmetyków serii Provoke, a w ogóle Dr Irena Eris są bezkonkurencyjne. Świetnie wyglądają na półce, w kosmetyczce, czy gdziekolwiek indziej je zauważymy. Minimalizm z elegancją. Puderniczka z lusterkiem, które łatwo się otwiera i dobrze korzysta. Precyzyjne i cieszące oko tłoczenia, aż szkoda używać.
Puder jest bardzo wydajny. O dziwo pędzel nabiera mało kosmetyku. Czasem mam wrażenie, że za mało i poprawiam. Ale efekt jest ten sam- wystarczający.
Puder prasowany ma cudownie miękka, gładziutką, lekką jak puch konsystencję, która fantastycznie stapia się ze skórą. Nadaje jej satynowy wygląd. Posiada w sobie delikatne drobinki rozświetlające, ale są na tyle subtelne i nienaganne, aby nie zaszkodzić. Naturalny efekt Glam bez przesady. Idealny na kości policzkowe lub po prostu na całą twarz. Wszystko w zależności od naszego wymagania, czy wymysłu makijażu.
Odcień jest bardzo naturalny, jasny. Będzie pasował do większości jasnych cer. Nie ciemnieje, nie tworzy maski. W pudrze można dostrzec cztery odcienie (beż jasny i ciemny, ciepły róż i perłową biel), które mieszają się ze sobą komponując świeży i zdrowy efekt na skórze.
Jestem zadowolona z pudru, który ma wykończenie podwójne. Matuje i jednocześnie rozświetla. Mat jest długotrwały i na tyle zachwycający, że ogromnie mi pasuje. Nie wszystkie pudry sypkie lub prasowane w tej formie mi pasują, gdyż zbyt mocno wysuszają skórę, podkreślają suche skórki. Albo co najgorsze zapychają skórę. A ten tak nie robi. Dlatego tak chętnie po niego sięgam. Puder dobrze współpracuje z innymi kosmetykami, przedłuża trwałość makijażu. Mat gra tutaj dużą rolę, a delikatne rozświetlenie tylko jest dodatkiem. Ale również ważnym w całości wykończenia.
Skóra po nim jest świeża, promienna. Odcień na tyle jasny, że dopasowuje się do skóry i potrafi rozjaśnić. A jednocześnie nadać delikatnego koloru. Niby widać tylko beżowy odcień, ale posiada też trochę różu, który dodaje twarzy ładnego, promiennego, zdrowego wyglądu. Podoba mi się ten efekt. Naturalne wykończenie do którego nie można się przyczepić. To mój hit.
Potrójny aksamitny cień do powiek Nude Trio Muss.
Potrójne cienie to kompozycja trzech odcieni. Według producenta to ciepły piasek, słodki karmel i dominujący brąz. Świetny zestaw na co dzień. Cienie mają śliczną barwę. Wiele kobiet lubi brąz na oku i warto zwrócić na nie uwagę.
Konsystencja cieni jest bardzo lekka, kremowa. Cienie nie obsypują się bardzo. Jeden tylko czasem sprawia mi kłopot, ale poprawiam i jest ok.
Nie próbowałam jeszcze mocnego, wyjściowego, wieczornego stopniowana kolorów. Na razie wykorzystuję cienie do makijażu dziennego, lekkiego, w naturalnym wykończeniu. Bardzo odpowiada mi delikatna nuta. Tego typu opalizujące cienie na mokro wyglądają obłędnie, więc jeśli nie zapomnę zrobić zdjęć to na pewno dodam je tutaj dla porównania.
Chyba najbardziej z całej trójki bałam się tego cienia. Jego perłowego, wręcz opalizującego odcienia. Nie lubię takich świecidełek. Ale z ciekawości spróbowałam tych cieni. Lubię brązy i nie darowałabym sobie nie spróbować. Okazało się to celnym wyborem. Cienie są bardzo delikatne i wcale nie świecą się tandetnie na powiekach. Można zauważyć blask, ale taki zdrowy promienisty glam, który całkowicie mi odpowiada. Moje powieki w samym macie lub pełnej „perłowości” wyglądają niekorzystnie, a ten efekt jak najbardziej mi pasuje.
Chyba lepiej jest dorwać zestaw i kupować pojedynczy produkt.

Został jaszcze jeden kosmetyk, który niestety nie jest mi tu potrzebny. Zdecydowanie zamieniłam go na ulubioną matowa pomadkę Provoke. Blask na ustach z tym wykończeniem to nie moja bajka. Lubię delikatność, ale ta perłowość to nie moja bajka, oj nie. Błyszczyk kosztuje 44zł sklep.drirenaeris.com
Ten fajny zestaw można jeszcze dostać jako prezent w Holistic Club  jeśli posiadacie tam konto i zbieracie punkty. Warto dla samego pudru i cieni zamówić. Natomiast jeśli nie macie tam konta to czas założyć. A kosmetyki poszukać, gdzie indziej, a chociażby w sklepie sklep.drirenaeris.com, sephora.

Komentarze

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie. Dziękuję za komentarz.
Miło, że mnie odwiedziłaś(eś). Zapraszam ponownie.

Popularne posty