Lirene, youngy+20, balsam z mango kojąca regeneracja
Jak
dobrze kojarzycie zaraz po żelach pod prysznic dumnie na podium stoją balsamy
do ciała. Uwielbiam dbać o skórę w ten sposób, aby była nawilżona, gładka,
miękka i pachnąca. Dlatego zapraszam Was na post o balsamie.
W
wielkiej 400ml radośnie pomarańczowej z czerwoną zatyczką butli dostajemy
średnio gęsty biały balsam do ciała. Jego konsystencja jest na tyle lekka, że
nie lepi się, ani nie klei do skóry. A dodatkowym plusem jest, że szybko się
wchłania.
Balsam
ma bardzo przyjemny słodko, owocowy, wręcz jadalny zapach. Jest to połączenie egzotycznych
nut, z przewagą mango. Zapach może nie jest do końca iście letni. Bo owoc mango
został połączony z czymś co niestety lekko zamula. Zapach owszem jest świeży,
ale lekko mdły. Nie mylcie, że jest mega słodki i nie do wytrzymania na ciele.
Bo spokojnie można go nosić i nie przeszkadza. Ale nie jest to czysty,
orzeźwiający zapach z jakim miałam styczność do tej pory.
Możliwe,
że jakieś indyjskie nuty zostały do niego dodane:) W każdym bądź razie jest to
przyjemny zapach, który chętnie nakładam na swoją skórę.
Zapach
długo utrzymuje się na skórze, gdyż rano czuję go jeszcze dosyć mocno na swojej
pidżamie.
Balsam
z mango dobrze dba o moją pielęgnację skóry. Nie jest to treściwy balsam o
działaniu regenerującym, bo pewnie zimą byłby za słaby. Ale teraz o tej porze
roku sprawdza się i nic więcej nie
potrzebuję.
Skóra
jest przyjemnie miękka w dotyku. Widać, że nie jest wysuszona, szorstka, ani
tym bardziej swędząca. Więc z jako takim lekkim nawilżeniem daje sobie radę.
I
jest przede wszystkim ładnie pachnąca.
Świetnie
sobie radzi po depilacji nóg. Jest ukojeniem i łagodzeniem dla skóry.
Skóra
wygląda dobrze. Nie została podrażniona, ani nic mnie nie uczuliło, więc nie
mam przeciwwskazań do nie kupowania go. Chętnie spróbuje inne wersje zapachowe.
Tym bardziej, że są w kolorowych, zwracających uwagę mega wielkich butlach.
Za
400ml musimy zapłacić ok. 17zł.
nie miałam ale chętnie spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńWąchałam go u koleżanki i zapach bardzo mi się podobał!
OdpowiedzUsuńOstatnio byłam w drogerii i się nad nim zastanawiałam, ale jednak wygrał inny ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy jakoś mi się nie rzucił jeszcze w oczka.
OdpowiedzUsuńmam go w zapasach :)
OdpowiedzUsuńwolę masła jednak ten balsam wygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńMango na upały jest najlepsze:)
OdpowiedzUsuńna upały nie za bardzo
UsuńNo, zachęciłaś do wypróbowania :D
OdpowiedzUsuńwydaje się być dobry na lato, kiedy ciężkie, gęste balsamy odpadają, chyba że się chce przykleić do krzesła w tramwaju ;P
OdpowiedzUsuńUwielbiam mango więc pewnie prędzej czy pózniej się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńChociaż uwielbiam masła z TBS to może zdradzę je na chwilę z tym balsamem :)
No ciekawe jak pachnie. :)
OdpowiedzUsuńmam ochotę na te balsamy lirene :)
OdpowiedzUsuńTakie nuty zapachowe bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPachnie ślicznie ;)
OdpowiedzUsuńHmm, zapachem mnie jednak kusi, choć trocha mdły, jak powiadasz, lubię mangowe aromaty :)
OdpowiedzUsuńAkurat mam jabłkowy balsam z tej serii ale jeszcze leży w zapasach oby sprawdził się tak dobrze jak Twój z mango :)
OdpowiedzUsuńWąchałam kiedyś w drogerii wersję z papają i też całkiem przyjemnie pachniała:) Kupiłabym jakiś balsam z Lirene, gdyby nie fakt, że muszę zużyć inne, które posiadam...
OdpowiedzUsuń