Mascara Maybelline The Falsies Feather-look Volum Express
Jako tuszamaniaczka nie mogę przejść obojętnie
obok nowego tuszu. Szczególnie, gdy chodzi o maskary Maybelline. 4-letnia
znajomość z kosmetykami tej marki, jak i z samą firmą ma swoje zalety, wady jak
i zobowiązania. Chyba najprzyjemniejszą częścią tej jedności było poznanie
dziewczyn, które ją tworzą i podtrzymują. Trochę nie jasno napisane, ale kto
wie, ten będzie wiedział, o co kaman.:) Ale do rzeczy.
Falsies Feather-look nowością na rynku już nie
jest. Ale w moich skromnych kosmetycznych progach już tak. Falsies Feather-look
ma formułę żelu-musu, która nie zawiera twardych włosków. Dzięki temu rzęsy nie
mają być obciążone. Ale czy tak naprawdę jest? Otóż nie do końca...
Maskara na pierwszy rzut oka wygląda jak inne z
serii Falsies. Ale jej szczoteczka zupełnie się różni. Nie jest wywinięta,
tylko ma kształt One by one - taki owalny. Ale znowu nie jest wykonana jak tamta silikonowa.
Szczoteczka podczas nakładania tuszu jest zbyt
elastyczna, wygina się zbyt bardzo. Z jednej strony jest to ułatwienie, a z
drugiej utrudnienie. Z czasem można się przyzwyczaić, ale zdecydowanie wolę
stabilne szczoteczki.
Niby
łatwo się nią nakłada tusz, bo jest miękka, ale moje rzęsy jakoś gorzej po
takich wyglądają. To znaczy nie chcą tak współpracować jak z tymi silikonowymi.
Tutaj dzieje się tak, że rzęsy mam bardzo sklejone. Takie proste, drętwe, bez podkręcenia z grudkami. I ten beznadziejny efekt możecie zobaczyć
poniżej.
Maskara
mimo dobrych chęci nie spisuje się u mnie dobrze. Brak obsypywania i jej bardzo
mocny odcień czerni podkreśla oczy, ale z tym sklejeniem niezbyt pozytywnie to
wygląda. I tak jednym słowem szybką ją skreśliłam.
Ale
zupełnie przez przypadek pewnego razu odkryłam, że tusz wcale nie jest zły.
Problem tkwi tylko w szczoteczce, która jak wiecie z powyższych informacji źle
sprawdza się na moich rzęsach.
Po
sprawdzeniu tuszu z inna szczoteczką, (tutaj akurat poszła w ruch szczoteczka z Delii) Otrzymałam dzięki temu całkiem świetne rozdzielenie rzęs, bez tak
dużego sklejenia, pogrubienie i co najlepsze cudne wydłużenie, a nawet podkręcenie. O tym ostatnim
niestety z innymi tuszami lub ich szczoteczkami mogę pomarzyć. Ciężki jest
trafić na coś godnego.
Prawda, że teraz jest lepiej. Górne rzęsy są niesamowite. Teraz ten efekt bardziej mi się podoba!
I
zdecydowanie bardziej pasuje mi taka forma aplikacji. Niestety jak zwykle muszę
kombinować, tusz taki-owaki z zupełnie inną szczoteczką. W tej chwili jak już
go mam to tak wykorzystam. Ale jak miałabym kupić jakikolwiek tusz Maybelline,
postawiłabym na one by one satin black. Ten najbardziej się u mnie sprawdza.
Wg
mnie to tusz dla osób, które mają już bujne rzęsy i chcą je tylko podkreślić.
Niestety dla kobiet, które mają takie rzęsy jak ja, czyli cienkie, krótkie nie
sprawdzi się. No chyba, że będziecie jak kombinować, ale to mija się z celem.
Nie
mówię, że tusz jest zły, bo jak widzicie z inną szczoteczką zupełnie lepiej
wygląda. I tak samo może być na Waszych rzęsach. Każdy ma inne, więc opinie też będą różne. Decyzja należy do was.
Tusz
kosztuje ponad 30zł
Jak
już jesteśmy przy tuszach Maybelline to jestem ciekawa nowości Rocket, którą
będę miała w swoim posiadaniu pewnie za kilka tygodniu. Chętnie ja poznam, bo
wygląda, że szczoteczka mi przypasuje.
Znacie
się z Falsies Feather-look?
Falsies nie miałam
OdpowiedzUsuńRocket dostanę :)) ciekawa jej jestem bardzo
Nie miałam tego tuszu i raczej się nie skuszę .. Ta szczoteczka mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńMnie się efekt na rzęsach podoba.
OdpowiedzUsuńJeden i drugi.
zdecydowanie drugi lepszy:D
UsuńNiestety, nie jest to tusz dla mnie:(
OdpowiedzUsuńTeż zawsze mam problem z odpowiednią szczoteczka i wtedy kombinuje tak jak ty z innymi. A wtedy tusz mało używany i wysycha i kolejny trzeba kupić.
OdpowiedzUsuńJeszcze dodatkowo mam tak że na lewym oku nawet złą szczoteczką jako-taki efekt jest, gorzej z prawym muszę zawsze prawemu oku więcej czasu poświecić :P
Myślałam nad tym tuszem ale po Twojej opinii chyba sobie daruję. Po co mam się niepotrzebnie denerwować ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego tuszu, ale jego szczoteczka mnie nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam żółty tusz z tej kolekcji ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego tuszu. Też nie za bardzo przepadam za elastycznymi szczoteczkami...pewnie op kilku(nastu) razach człowiek by się przyzwyczaił. Nie wiem tylko czy jestem aż tak cierpliwa :D
OdpowiedzUsuńPierwszą wersję tuszu Falsies miałam i spisywała się u mnie bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńNie lubię tuszy Maybelline - są bardzo średnie..
OdpowiedzUsuńnie wszystkie, np. One by one jest super
UsuńTeż myślałam nad kupnem, ale Twoja opinia jest pomocna:)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy go nie miałam ... zawsze zachwycało mnie jego opakowanie :)
OdpowiedzUsuńJa nie znam , czekam teraz na przesyłkę z nowa maskara od MBL Rocket , ta w ogóle nie podkręca rzęs
OdpowiedzUsuńRównież jestem bardzo ciekawa tuszu Rocket, jak tylko go zdobędziesz to koniecznie dodaj zdjęcia, byłoby super!
OdpowiedzUsuńnapewno dodam:)
UsuńNo szału nie ma, aczkolwiek źle też nie wygląda :) dlatego zawsze kupuje tusze za dyszkę, bo efekt podobny ;)
OdpowiedzUsuńpodobny, a nawet i czasem lepszy:)
Usuńfaktycznie inna szczoteczką efekt o wiele lepszy:) u mnie by się pewnie spisała bo mam dosyć długie i gęste rzęsy.
OdpowiedzUsuńbardzo ładny brąz na powiekach, szukam właśnie brązowej paletki czy można wiedzieć jaki to cień ? ;)
OdpowiedzUsuńna zdjęciach są dwa makijaże, jeden brąz, a drugi taki trochę z czerwienią jakby, oba pochodzą z paletki NYC
Usuńhttp://zakreconyswiatwery.blogspot.com/2012/12/nyc-new-york-color-on-location-camplete.html
nie mam pojęcia czy jest jeszcze dostępna
dziękuję za odpowiedź z linkiem :)
Usuńja średnio przepadam za tuszami Mayballine :)
OdpowiedzUsuńTen drugi efekt zdecydowanie lepszy.
OdpowiedzUsuńJa One by One nie znoszę, u mnie ta maskara w ogóle się nie sprawdziła i ta wielka szczotka działała mi na nerwy.
mam go i bardzo lubię, tylko ciężko do zmyć, bo jest wodoodporny, nawet Burżuj ledwo daje radę:/
OdpowiedzUsuńnie miałam i nie chcę mieć już ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie efekt ze szczoteczką Delii dużo lepszy :)
OdpowiedzUsuńNie od końca podoba mi się efekt. Wydaj mi się, ze ten tusz ma tendencję do sklejania rzęs ;/
OdpowiedzUsuńnie wydaje Ci się tylko niestety tak jest;/
UsuńW sumie niezły tusz. Tylko ta szczoteczka... Ale on raczej nie dla mnie, bo nie mam bujnych rzęs.
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystkie tusze Maybelline...ale tej jeszcze nie mialam :(
OdpowiedzUsuńmiałam na niego chrapkę, ale odpuściłam sobie :P
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale niestety nie posiadam bujnych rzęs więc u mnie niezbyt się sprawdzi
OdpowiedzUsuńhmm nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńNie mam ale chętnie ją wypróbuję :) Bardziej mi się podoba drugi efekt ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*
Nie używałam nigdy, ma raczej przeciętne recenzje z tego co widzę:). Ale ogólnie mascary Maybelline lubię, szczególnie klasycznego Collosala:D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :*
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji testować, ale jakoś mnie nie zachwycił :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za takimi szczoteczkami ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam, go jeszcze, ale teraz już nie kupię ;)
OdpowiedzUsuńStaram się nie wyrzucać sprawdzonych szczoteczek, ponieważ często się zdarza, że producenci nie dostosowują aplikatora do konsystencji maskary. Czasem warto pokombinować. Takie eksperymenty bywają niezwykle opłacalne. Rzeczywiście sięgnięcie po szczoteczkę Delii okazało się strzałem w dziesiątkę. Rzęsy wyglądają lepiej, nie są obciążone.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty wolę stabilniejsze wersje szczoteczek. Mam niewprawną rękę i przy elastycznym aplikatorze istnieje spore prawdopodobieństwo, że maskara wyląduje na skórze zamiast na włoskach.
Miałam ten tusz kiedyś i mi nie przypadł do gustu, i na dodatek szybko się zesechł.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie na konkurs,do wygrania śliczna bransoletka;)
Że Ci się chce tak kombinować;) ja juz dawno rzuciłabym to w cholerę ;)
OdpowiedzUsuńTeż recenzowałam ten tusz, a raczej odpowiednik który jest w USA The Mega Plush, i średnio byłam zadowolona. Szczoteczka jest chyba najgorsza.
OdpowiedzUsuńmoje rzęsy znów nie chcą współpracować z silikonowymi szczoteczkami ;) albo ja po prostu nie umiem ich obsługiwać. Efekt za drugim razem zdecydowanie lepszy :)
OdpowiedzUsuńTa maskara czeka u mnie w półce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńja ogólnie nie przepadam za tuszami Maybelline - wyjątek stanowi one by one :)
OdpowiedzUsuńHm, tez robilam recenzje tego tuszu a bujnych rzes nie mam... czy uzywalas zalotki przed nalozeniem tej maskary? bo wydaje mi sie, ze masz po prostu proste rzesy i potrzeba im podkrecenia, rzesy dolne np wygladaja bardzo ladnie i nie sa posklejane.
OdpowiedzUsuńHmmm może jak zużyje moje tusze to się skuszę
OdpowiedzUsuńno efekt nie powala, jedynie opakowanie tuszu mi się podoba, a pewnie jakbym miała kupować tusz to na to bym też patrzyła :P ale raczej się nie skuszę, odkryłam teraz tusze z Eveline, tanie i dobre :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie wygląda fajnie na rzęsach. Na pewno nie dla mnie, bo ja mam bardzo rzadziutkie rzęski.
OdpowiedzUsuń