Siemię lniane jako świetny sposób na lśniące włosy
Od
12 listopada wzięłam sobie mocno do serca stan moich włosów. Nie pisałam o tym
nigdzie, bo nie wiedziałam czy dam radę, czy po prostu temu sprostam. Ogłosić
się i nie dotrzymać słowa, nie, nie. Wole od razu podać konkrety. Chciałam
dużej poprawy, a mianowicie mniejszego wypadania i wygląd zdrowych lśniących
włosów. Trochę poczytałam na ten temat, ale nie wszystkie sposoby włosmaniaczek
mi pasują. Lubię efekty, które są szybko widoczne, w krótkim czasie. Ale czy to
w ogóle możliwe? Hm...Raczej nie, potrzeba więcej cierpliwości i zaangażowania.
A może specjalistycznych kosmetyków. Ale ja chciałam raczej sięgnąć po coś z
natury.
Czytając
wpis o siemieniu lnianym u beautyhairandfashion postanowiłam
spróbować tej metody. Zrobiłam taką samą maseczkę i co było u mnie. No cóż
maseczka bardzo prosta, ale na pewno dla mnie nie wygodna.
Maska, bo w końcu
żelowa spływała mi z włosów, wszystko się kleiło, chociaż była pod folią. To
cały kark, i kontur twarzy miałam oblepione. Pomęczyłam się tak 3 dni i
powiedziałam dosyć. Nie będę się tak męczyć, bo nie da rady wysiedzieć 40
minut. Zwariować można, że tak cieknie. Jestem niecierpliwa i szybko się
denerwuję, to nie dla mnie.
Szukałam
dalej, ale, po co jak wszystko miałam pod nosem. Co tydzień przez rok czasu
(jak mamy psa) przecież mąż mieli siemię lniane, zalewa wrzątkiem, a później
robi się obrzydliwa papka i daje to naszej Roksi do jedzenia. Sierść psa jest tak gładka, tak lśniąca, a to
wszystko po tygodniu czasu, przy codziennym spożywaniu. O od dawna jej tego
zazdrościłam, jak na psa działa to i na człowieka powinna podziałać. I wtedy
dotarło w końcu do mnie, aby też to wykorzystać u siebie, ale że co - jeść?
yyy...Niezbyt smakowicie to wygląda. Na ten pomysł od dawna kusił mnie mąż, ale
ja nie chciałam o tym słuchać.
Tylko
z dnia na dzień moje włosy są okropne. Mam serdecznie dosyć matowych, wypadających
włosów;/ I postanowiłam jeść siemię razem z jogurtem.
Kupiłam Danio i łyżeczkę już zmielonego, zalanego wrzątkiem, ostudzonego siemienia dodałam do jogurtu. Całe
szczęście, że siemię nie ma smaku, ani zapachu, bo inaczej bym to zwróciła.
Najlepszy sposób nie myśleć o tym, że się to je, siedzę i przeglądam blogi.
Wtedy Danio znika w mig. Choć mam wrażenie jakbym jadła serek z okruszkami.
I
takie efekty lśniących, zdrowych włosów powinnam otrzymać po tygodniu czasu, a
czy tak było, jak u mojego psa?
Otóż
zabawy ze spożywaniem siemienia zaczęłam 28 listopada (środa), wszystko
skrupulatnie zapisywałam. Po pierwszych dniach nie było żadnego efektu, no, bo
niby jak.
Przy
codziennym spożywaniu przez 7 dni zauważyłam lepszą poprawę włosów, Ale nie
błyszczały tak mocno jak Roksi, może ona ma krótką sierść, a ja długie włosy?
Tylko, że ona dostawała większe dawki siemienia, a ja tylko jedną łyżeczkę.
Dopiero
po półtora tygodnia z półtora łyżeczką siemienia (bo dwie to dużo do tak małego
Danio) było coraz lepiej. Włosy zaczęły błyszczeć, lśnić. Stały się mocniejsze, mniej
wypadają i z dnia na dzień mam więcej nowym małych włosków, czyli jak dobrze
rozumiem to baby hair.
Jestem
w szoku! Nawet po zejściu farby, gdzie są odrosty, włosy nie były matowe w
końcu! Piszę nie były, bo między czasie farbowałam i trochę podcięłam(ok.6cm)
te okropne „strączki”.
Nie
zależy mi na długości włosów jak na razie. Tylko na gęstości. Bo są strasznie
cienkie, mają prześwity. Sięgnęłam po siemię tylko, dlatego, że moje włosy
straciły blask, a zyskałam wiele, bo nie tylko na włosy. Otóż siemię poprawia
trawienie, jeszcze jak poprawi mi się cera, to już całkiem będę Happy! Ale
bardziej skupiam się na włosach, widać, że sporo im brakuje,
szczególnie po bokach widać jeszcze mat. Ale naprawdę jak widzicie same poprawa jest ogromna.
Zaznaczam,
że zdjęcia zostały wykonane bez pomocy lampy błyskowej, (bo jak wiadomo ona
nabłyszcza włosy na zdjęciach, sama od siebie i nie widziałam sensu, aby takie
dodawać, bo wtedy wizualnie wyglądają lepiej), więc bez poprawek, „ulepszaczy”,
po prostu światło dzienne.
Od
tej chwili jem siemię codziennie od ponad dwóch tygodni, chce jak najdłużej
utrzymać ten stan.
Dodam,
że jak nie podajemy psu siemienia to sierść robi się z powrotem matowa, czyli
efekt jest tylko wtedy, gdy się spożywa siemię. Jak na razie nie będę przerywać
tej akcji chce pociągnąć miesiąc i zdecyduję co dalej.
Ogromnie
się cieszę, że odważyłam się jeść siemię, bo to daje mi szybszy efekt niż ta nie
przyjemnie spływająca maska. A przy okazji można więcej zyskać.
A
wy wykorzystujecie siemię? Jeśli nie to zacznijcie, bo efekty są naprawę
szybkie i przede wszystkim widoczne! Polecam, ciężko się jest przyzwyczaić, ale
warto. Myślę, że będziecie zadowolone.
mi jakoś taka maska z siemienia też nie podeszła, może faktycznie zacznę je dodawać do jogurtów
OdpowiedzUsuńefekt widać od razu :)
OdpowiedzUsuńWow, jestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńja sobie robie tego gluta i daje na włosy :) Wnerwia mnie tylko przecedzanie, ale poza tym fajny efekt - miękkie, sypkie włosy:)
OdpowiedzUsuńdotychczas nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńchyba też spróbuję bo kozieradka strasznie śmierdzi :/
OdpowiedzUsuńNie bardzo lubię, ale dla efektu...
OdpowiedzUsuńfaktycznie efekt jest widoczny, ja jednak chyba jestem zbyt niesystematyczna żeby to jeść :D
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście, efekt widać gołym okiem ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że mój tata podczas leczenia używał siemienia, nie wypadły mu wtedy włosy. A mnie od dawna kusi ta maska, ale coś czuję, że podobnie jak Ciebie, będzie mnie wnerwiać spływający lep. Nic innego nie pozostaje jak zjeść z jogurtem ;)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście się błyszczą :) może i ja zacznę jeść to siemię bo mi także wypadają :/
OdpowiedzUsuńMi pomogła wcierka z Joanny z dodatkiem biostyminy :)
OdpowiedzUsuńwow efekt jest widoczny !
OdpowiedzUsuńwow ale błyszczące się zrobiły :) super ten sposób :)
OdpowiedzUsuńw jogurcie bym nie zjadła, raz przeżyłam (ledwo) taki przysmak. Teraz tylko banan+ miód+ siemię= pycha. Albo z sokiem pomarańczowym jako dodatek żel lniany.
OdpowiedzUsuńUwielbiam płukankę i maskę z siemienia :)
OdpowiedzUsuńWidać efekt, ja też bardzo chcę poprawić stan swoich włosów, zaczęłam przyjmować skrzyp i do każdej maseczki dodaje po łyżeczce spiruliny w proszku aby wzmocnić działanie. tez widze już pierwsze efekty:)
OdpowiedzUsuńEfekty widać gołym okiem:)
OdpowiedzUsuńfenomenalny efekt i widać, ze włosy są o wiele bardziej nawilżone
OdpowiedzUsuńbardzo przydatny post.... siemie jest uniwersalne....
OdpowiedzUsuńja z siemienia jakiś czas temu robiłam żel
OdpowiedzUsuńfajnie skręcał włosy ;)
efekty super, ja nakładałam kilka razy tą maskę z siemienia, ale również niesamowicie denerwowało mnie to spływanie po całej szyi i bokach twarzy :(
OdpowiedzUsuńwow;) widać różnicę;)
OdpowiedzUsuńto naprawdę działa:)
OdpowiedzUsuńSuper, widać efekty :) Ja jadłam kiedyś siemie lniane codziennie rano, robiłam sobie taki miks, otręby owsiane, pszenne, siemie i to do jogurtu, ale czy wpływało to na moje włosy to nie wiem, bo ogólnie mam je w dobrym stanie.
OdpowiedzUsuńmam zamiar zacząć jeść siemię oraz spróbować jako maseczki na włosy tylko zawsze zapominam kupić ;)
OdpowiedzUsuńja próbowałam swoich sił z kozieradką ale jej zapach mnei mega odrzucił ;|
OdpowiedzUsuńWłosy wyglądają genialnie :)
OdpowiedzUsuńjakie efekty! ;) ale jakoś siemię lniane mnie do siebie nie przekonuje ;/
OdpowiedzUsuńdziękuję za informację, bo nawet nie wiedziałam, że mam włączone, już to zmieniłam :)!
blech a ja to kiedyś piłam ;/
OdpowiedzUsuńale piłaś samo, takie czyste?
UsuńA ją bardzo lubię siemie lniane :) jest bez smaku i zapachu a jak zalejesz woda to jest takie śliskie :D uwielbiam je jeść ;)
UsuńJa nawet same nasionka lubię chrupać :)
Usuńno coś Ty! podziwiam
Usuńpiłam to dużo powiedziane ;) są też smakowe i w nowym roku zamierzam się przemóc bo jest bardzo zdrowe
UsuńNo proszę! Ja się jeszcze nie zdecydowałam na siemię lniane, ale spróbuję Twojego sposobu! Raczej nie będę miała problemów z jedzeniem więc nic mnie to nie kosztuje :-)))
OdpowiedzUsuńDobry patent z tym jogurtem, bo łatwiej jest przełknąć siemię. Ja jadam je bez niczego, nie patrząc się po prostu na to, co jest na łyżce. Czasem dodaję do twarożka:)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie wypróbować siemię lniane.
OdpowiedzUsuńwidać efekty;))
OdpowiedzUsuńWidać różnicę:)
OdpowiedzUsuńwidać, że siemię lniane jest naprawdę :) muszę wypróbować :D
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie wypróbować :) a czym można zmielić siemię ?
OdpowiedzUsuńno tak przecież, napisałam, że zmieliłam siemię
Usuńno tak, zrozumiałam, ale pytałam czym to siemię zmieliłaś - jakimś młynkiem, blenderem czy czym ? ;)
Usuńtak mąż mieli młynkiem do kawy, blenderem nie próbowałam, bo nie mam, ale nawet nie wiem jakie by to wszyło
UsuńEfekty rewelacyjne;) Ja z kolei lubię dodawać żel lniany do maski;)
OdpowiedzUsuńEfekt genialny! też chyba skorzystam z tej metody :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam siemię lniane ;) Jest genialne na moje włosy! Po użyciu moje włosy są gładkie i delikatne ;) Cudnie się błyszczą!
OdpowiedzUsuńMuszę też tak zrobić. ;)
OdpowiedzUsuńNo, niby nie mam problemu z błyszczenie włosów, ale chcę się przekonać, czy u mnie też jakoś na swój sposób zadziała. :P
Fajny patent z jogurtem :). Ja wcinam takie i mnie nie obrzydza :P
OdpowiedzUsuńChętnie skorzystam :)
OdpowiedzUsuńEfekt naprawdę widoczny. Muszę spróbować, bo pomysł świetny :)
OdpowiedzUsuńwitaj , nowa na twoim blogu :) bardzo fajny post , ja zaczęłam wczoraj pić i 2 łyżki siemienia na szklankę wody , zagotowuje ,po ostygnięciu pije, nawet jakoś to zniosłam ,ale nie rozgryzałam tych nasionek , nie wiem czy to żle czy dobrze ? bo słyszałam , że zawiera cyanogen czy jakoś tak.. nic mi wczoraj po wypiciu nie było ,wiec chyba ok:)
OdpowiedzUsuńWitam Serdecznie
Usuńwiem na pewno, że zmielone siemię zalane gorącą wodą lepiej przyswajane jest przez organizm. A o innych sposobach nie mam pojęciach. Chociaż moja mama też zalewa w całości i pije nad czczo. Więc jest dobrze:)