Hipoalergiczny balsam do ciała Pat & Rub
Witajcie Kochani. Już prawie po świętach. Udało mi się trochę odetchnąć i zapomnieć na prawie 3 dni o blogowym świecie. Ale wracam z podwojoną siłą i głowa pełną pomysłów i o dziwo weną, bo dopadła mi dziś. Odejście od stołu, a nawet od 3 stołów dobrze mi zrobiło. A nawet to cudowne uczucie. Gorzej będzie teraz z pozbyciem się nadmiaru jedzenia. Mam nadzieję, że nie objadałyście się, aż za nad to. Przygotowałam dziś dla Was wpis i wracam, bo mi tęskno:)
Opakowanie: wysoka, okrągła 200ml buteleczka, która
praktycznie jest przeźroczysta, ale zasłonięta naklejką. Przy obu brzegach
naklejki widać wąski pasek, na jakim poziomie jesteśmy kończąc balsam. Bardzo
mi się to podoba. Jeszcze bardziej, że aplikacja balsamu jest mega higieniczna,
bo w formie pompki. Wystarczy kilka razy nacieknięcie pompką i mamy odpowiednią
ilość balsamu. Dozujemy wg własnych potrzeb.
Konsystencja: Nie jest rzadka, ani gęsta. Jak na balsam to dosyć
gęsta. Balsamy zazwyczaj są rzadkie, wodniste, a ten taki nie jest. Balsam nie
jest biały, a lekko kremowy/ecrie.
Bardzo
dobrze się rozprowadza. Nie zostawia aż tak tłustej warstwy jak inne balsamy do
skóry suchej. Ale musimy chwile go wmasować. Bardziej wyczuwam taką delikatną,
kołderkę. Albo żeby Wam bliżej to przedstawić kojarzy mi się z silikonową bazą.
Ale oczywiście silikonu tutaj nie ma to takie tylko moje skojarzenie.
Zapach: Spodziewałam się bezzapachowego kosmetyk ze względu
na hipoalergiczne znaczenie.
Balsam
wg producenta posiada delikatną kompozycję zapachową. Dla mnie ten zapach
bardzo delikatny jest tylko w opakowaniu. Po nałożeniu go na ciało jakby się
bardziej rozwijał i staje się mocniejszy. Wcale mi to nie przeszkadza, a wręcz
przeciwnie lubię, gdy balsam pachnie. Ale tutaj do końca on mi się nie podoba,
bo jednak wyczuwam w nim spore męskie aromaty zapachowe. Nie wiem zupełnie, co się,
z czym miesza, że wszyła taka kompozycja. Może odpowiedzialna jest za to woda z
zielonej herbaty i zmieszana z innymi składnikami daje taki rezultat. Zapach,
co gorsza jest długotrwały. I nie jest raczej moim hitem zapachowym jak się
domyślacie.
Tutaj
kompozycja
·masło shea* – nawilża i zmiękcza skórę
·olej babassu* – uelastycznia, nawilża, jest naturalnym filtrem UV
·masło kakaowe*- uelastycznia i koi podrażnienia
·ekstrakt z zielonej herbaty* – działa przeciwzapalnie, zwalcza wolne rodniki
·betaina roślinna*– nawilża
·kwas hialuronowy* – nawilża i chroni
·naturalna witamina E* – wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża
·ekstrakt z hibiskusa* – ujędrnia
·inne roślinne substancje
natłuszczające i nawilżające*
*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym
Z tym zapachem wróciło do mnie ogromne
wspomnienie. Pamiętam jak kupiłam swojemu mężowi (wtedy jeszcze chłopakowi)
pierwsza wodę. Był to srebrny/siwy flakonik, a na zatyczce miał jakby skrzydła
ptaka(może orła), czy anioła. I za żadne skarby świata nie mogłam sobie
przypomnieć jak ta woda się nazywa. Posiedziałam trochę na necie znalazłam to
Bi-es Encore Camping.
I
właśnie z zapachem tej wody kojarzy mi się ten balsam. Taki typowo męski. Dla
pewności niuchał też mąż i stwierdził, co ty używasz męskich balsamów? No coś
Ty! Chyba resztę balsamu zużyje on. Choć nie ma takiego parcia na balsamy jak ja. I ciężko będzie go przekonać.
Odnośnie
najważniejszego, czyli działania balsamu.
Jestem pod wrażeniem. Bo Balsam idealnie nawilża moją skórę. Świetnie jest
zmiękczona, uelastyczniona. Wszystkie podrażnienia, jakie występowały podczas
używania szybko znikały. Balsam dawał niesamowitą ulgę i ukojenie.
To
kolejny balsam, który doskonale się spisuje i gdyby nie ten męski zapach,
zapewne byłby nr1.
Nadaje
się do skóry suchej, normalnej i wrażliwej. Nie uczula, nie podrażnia, a jak
wspomniałam wyżej właśnie temu zapobiega.
Balsam
jest w 100% z naturalnych składników i dlatego jest tak wysoka cena, bo to
koszt rzędu 59zł/200ml. I mimo tej naturalności zaniżyłabym lekko cenę.
Znacie
ten balsam? Jeśli tak to napiszcie jak to jest z zapachem u Was?
o kurczę a ja myślałam ostatnio, że jak zamówiłam coś z P&R i był ten fuks 10 próbek to coś pomylili z tym balsamem i wsadzili mi coś z serii męskiej. Czyli widocznie nie tylko ja mam takie skojarzenia.
OdpowiedzUsuńWszystko bardzo fajnie, tylko ta cena... :(
OdpowiedzUsuńa wiesz, że mi też coś tak męsko pachnie? nawet podsunęłam ten balsam mojemu H i on go używa haha
OdpowiedzUsuńp.s. może jednak Twój mąż da się namówić? ;)
uff..czyli z moim nosem wszystko w porządku
Usuńoj wątpię, aby dał się namówić , powiedział mi połóż tam, ale jak go znam to nawet nie tknie, bo zapomni, bo nie będzie mu się chciało
oj weźmie weźmie, powiedź, że to od Kini haha
Usuńalbo pokaż mu mój komentarz, to go przekona! :O
Kinia w ogóle go nie przekona:P
UsuńA ja tam lubię męskie zapachy w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię męski zapach w kosmetycznych.Więc na pewno bym się z nim polubiłam i do tego z takim działaniem.Muszę się skusić kiedyś coś z tej firmy może na jakieś fajnej promocji :)
OdpowiedzUsuńzbyt drogi jak na mój portfel :) i jak na mazidło do ciała :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale wydaje się być fajny:)
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam zapach serii hipo :) u mnie ten balsam czeka w kolejce :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad zakupem szamponu z tej firmy. Nic jeszcze nie miałam z Pat & Rub.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki wyposażone w pompkę, ponieważ cenię sobie wygodę. Nie lubię, gdy moje ciało otacza tłusta powłoka, ale taki delikatny film jest mile widziany:)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że kosmetyki Pat&Rub przeznaczone do pielęgnacji ciała charakteryzują się dość specyficzną wonią...
zapowiada się fajnie, tylko drożyzna! :(
OdpowiedzUsuńhttp://www.sensationinwardrobe.blogspot.com/
Nie miałam go , ale ma świetne opakowanie i skoro działa to może kiedys :)
OdpowiedzUsuńJa tam generalnie jestem uprzedzona do Pat&Rub, tak się szczycą naturalnością, ale to nie idzie w parze ani z efektami na skórze, ani z jakością produktów. Uważam, że bardzo łatwo znaleźć kosmetyki lepiej działające, a do tego o niebo tańsze :)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze tych kosmetyków, ale nie raz wąchałam ten cukrowo cynamonowy peeeling mmmm, szkoda że się tak cenią...
OdpowiedzUsuńJa w święta nadrobiłam zaległości;p W piątek i sobotę natworzyłam notek do konca tygodnia. Muszę szukać nowego internetu, bo tego w każdej chwili mogę nie mieć (złożyłam wypowiedzenie i miał byc do konca marca, ale jak widać dziś nadal jest;p)
OdpowiedzUsuńa balsamu nie miałam. może kiedys wyprobuję:)
ja mam wersję trawa cytrynowa i kokos, jakby pachniał męsko to nie mogłabym się nim smarować :P
OdpowiedzUsuńchetnie bym go poniuchala :P
OdpowiedzUsuńja mam ogromną chęć wypróbowania czegoś z put&rub, może kiedyś coś w końcu zamówie :)
OdpowiedzUsuń