The Rocket Volum Express Maybelline New York

Ruszam jak rakieta z opinią nowej maskary Maybelline The Rocket. Nowość, która wkracza na nasz rynek, a raczej już wkroczyła. Kusi nie tylko opakowaniem, ale przede wszystkim szczoteczką. Jesteście ciekawe jak się sprawdza u mnie? Jeśli tak to zapraszam 
Silikonowa szczoteczka, lekko miękka. Nie jest wielka-ogromna, ale do małych także nie należy. Ogromnie się cieszę, że taka tutaj jest, bo zmienia post rzeczy o 380 stopni. Uwielbiam takie szczoteczki. Po prostu moje rzęsy ją lubią i lepiej współpracują. Nie sklejając ich tak bardzo jak inne tusze. 
Tusz jest oczywiście czarny i jest to głęboka czerń. Ale można także dostać w odcieniu brązowym.
Odnośnie konsystencji tuszu niczym szczególnym nie różni się od innych tuszy MNY. Nie musimy czekać, aż tusz przeschnie. Konsystencja jest w sam raz, aby używać od razu. Tusze Falsies mają to do siebie, że są zbyt mokre i trzeba czekać, aby przeschły, a tutaj nie ma tego problemu. Dozowanie tuszu także jest odpowiednie, czyli zabiera sobie tyle ile trzeba.
Tusz jest dla mnie rewelacyjny i mogę śmiało powiedzieć, że szczoteczką jak i nakładaniem i działaniem jest podobny do One by One. A że także lubię ten tusz, to i Rocket się u mnie sprawdza. Świetnie wydłuża mi rzęsy i lekko podkręca. Daje zalotne spojrzenie i głęboką czerń. Co oczywiście mi się podoba.
Przy jego nakładaniu nie musimy się martwić, ze odbije się na powiecie, bo oczywiście tego nie robi. Ale to pewnie zależy od długości rzęs. Mam krótkie i bardzo proste. A przy dłuższych może być inaczej.
Poniżej zdjęcia bez tuszu, tylko się nie przestraszcie:) i kolejno z tuszem Rocket. Zdecydowanie widać to wydłużenie i podkręcenie!
Nałożyłam chyba z 3 warstwy i może na zdjęciach wyszedł trochę jakby sklejał mi rzęsy
 i nie rozczesałam go tak, bo grudki widać. 
Na spokojnie i przy dwóch warstwach tego nie ma. Powyżej macie zdjęcie przy 2 warstwach żadnego sklejenia i grudek!
 Chcąc uzyskać mocne pogrubienie musiałam tyle nałożyć. To jest wielkie zbliżenie, więc przy normalnym widoku, i całej twarzy na zdjęciu, prawie nie widać tego efektu.
Na szczęście nie robi owadzich nóżek jak inne z tej firmy.

Pokaże Wam poprzedni tusz Flasies Feather-look dla porównania. Co zrobił z moimi rzęsami, a co robi ten. Efekt jest ogromny prawda? Zdecydowanie The Rocket wygrywa! 
I poniżej Rocket
Co do trwałości tuszu, wytrzymuje u mnie cały dzień. Bez kruszenia się i efektu pandy.
Problem mam tylko ze zmyciem. Ta bodajże żelowa konsystencja nie schodzi tak jak zwykły tusz. Nawet Bioderma rozciera go, robiąc maziagi! Gdzie normalnie radzi sobie świetnie.
Aha i najważniejsze 8-krotność to na pewno nie jest i nie będzie. Bo wtedy dostaniemy raczej "sklejnokrotnośc":/ Ale nie przyczepiam się do tego. 

Mogę śmiało stwierdzić, że ten tusz Maybelline się udał i dzięki silikonowej szczoteczce i podkręceniu rzęs skradł moje serce. Mimo gimnastykowania się przy zmywaniu lubię go!

A jakie jest Wasze zdanie? Znacie ten tusz? Podoba Wam się efekt?

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. lekko tutaj posklejał, bo jak napisałam są tu 3 warstwy, normalnie tak nie wychodzi, ale to pewnie zależy tez od rzęs

      Usuń
    2. dodane jest drugie zdjęcie które pokazuje, że nie skleja!

      Usuń
  2. Niesamowicie kusi mnie ta maskara :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie tylko jeden tusz z tej firmy jest dobry. Reszta to tragedia. A ten też nie robi wrażenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. szczota jest ogromna :) i trochę skleja je przy końcach ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Z wszystkich tuszy MNY mi najbardziej przypasował One by One, tego nie miałam, ale chyba zostanę przy swoim;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, czy jednak robi trochę grudek??
    A szczoteczkę "odgapili" z tuszu Maf Factor False Lash Effect.
    Ja jakoś do MNY nie mogę się przekonać - tylko pomadki, ale ani tusze ani podkłady mnie nie pociągają, wręcz przeciwnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przy tylu warstwach tak, ale już przy 2 nie

      Usuń
  7. nie podoba mi się - strasznie posklejał rzęsy, porobił grudki i owadzie nóżki, nie kupiłabym go...

    OdpowiedzUsuń
  8. silikonowa- ble...no co ja poradzę, że ja tylko te z włosia lubię:)? mało jest wyjątków, oj mało

    OdpowiedzUsuń
  9. Od kilku lat jestem wierna 2000 kalori Max Factor, ale skuszona promocją kupiłam Colossal Maybelline i no cóż, jedyny plus to czerń na oczach (co bardzo lucię) i ładne rozczesane rzęsy i tyle- ani nie podkręca,ani nie wydłuża - ten widocznie podkręcił rzęski, ale pozostawił nieładne grudki - oj, wrócę do mojego KWC.

    OdpowiedzUsuń
  10. super maskara, jak bedę miała możliwość to sobie zakupie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam <3 Ma go od dwóch tygodni i używam codziennie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. trochę skleja rzęsy z tego co widzę, ale ma silikonową szczoteczkę, więc na pewno go przetestuje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. duża różnica co do poprzedniego tuszu :) ogólnie fajnie pogrubia, może podkręca wg mnie mniej ale po rozczesaniu byłby w ogóle git majonez ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Również lubię kilka warstw tuszu nakładać ale niekoniecznie powstają grudki. Ciekawa jestem jak na mnie się sprawdzi Rocket, oczywiście również mam nawet dwie sztuki ale musi najpierw poczekać na swoją kolej, bo nie otwieram kilka kosmetyków na raz.

    OdpowiedzUsuń
  15. oj efekt bardzo zadowalający

    OdpowiedzUsuń
  16. pajęcze nóżki Ci porobił
    ale u mnie też...
    i co gorsza u mnie pod brwiami się odbija po 2-3 godz :( więc klapa.. :(

    OdpowiedzUsuń
  17. 380 stopni? :d to tylko 20 stopni róznicy :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawi mnie ten tusz, nawet się zastanawiałam nad jego kupnem, bo jest na niego promocja w Super Pharm, ale na razie mam zapas :)

    OdpowiedzUsuń
  19. u mnie wszystko spoko, tylko ciężko się go zmywa... chyba jednak wolę Falsies z tych dwóch chociaż oba są wodoodporne:/

    OdpowiedzUsuń
  20. Szczoteczką czuję się zainteresowana, owszem.
    Niestety, efekt na rzęsach średnio mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubię takie szczoteczki:) ładny efekt:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja jakoś jestem uprzedzona do tych szczoteczek:(

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajny efekt, ale liczyłam na coś lepszego od tej nowej maskary :) Szczoteczka faktycznie bardzo fajna.

    OdpowiedzUsuń
  24. Też mam problemy ze zmyciem tego tuszu, z jednej strony to faktycznie plus, ale nawet jak już mi się wydaje, że na rzęsach nic już nie mam to coś tam się jeszcze pojawia pod okiem...

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja z kolei nie umiem operować takimi szczoteczkami;) Musze mieć tradycyjne, włochate. Inaczej nie uzyskuję satysfakcjonującego rezultatu.

    Widzę, że ten tusz jest nie do zdarcia, skoro Bioderma nie daje sobie z nim rady. Może w przypadku tej maskary lepiej sprawdzi się dwufaza?

    Masz rację. Ciężko uzyskać idealne rzęsy na zdjęciach makro. Malując je, nie dostrzegamy pewnych niedociągnięć. Obiektyw widzi więcej. Jednak nasi znajomi czy przypadkowi przechodnie nie zauważą tych drobnych niedociągnięć, bo nikt nie chodzi z lupą;) Na zdjęciu twarzy widzę zalotnie podkreślone rzęsy:)

    OdpowiedzUsuń
  26. nie miałam ale efekt dosyc zadowalajacy:)

    OdpowiedzUsuń
  27. osobiscie wole te tradycyjne szczoteczki od silikonowych:)
    efekt na rzesach raczej mi sie nie podoba, bo bardzo je posklejal wiec chyba sie nie skusze...chociaz mialam juz tusze tej firmy i byly ok:)

    OdpowiedzUsuń
  28. rzeczywiście na rzęsach prezentuje się średnio, nie lubię grudek, może lepiej by było gdybyś nałożyła tylko 2 warstwy odczekując chwilę pomiędzy nałożeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  29. nie miałam jeszcze żadnego tuszu z Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń
  30. oj nie.... ale mnie to nic ostatnio nie zadowala jeśli chodzi o maskary :O

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie przepadam za tuszami Maybelline bo nie widzę większego WOW na rzęsach. Kiedy zobaczyłam jednak sztoteczkę tej mascary w jednej z szaf to rozważam jej zakup.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie. Dziękuję za komentarz.
Miło, że mnie odwiedziłaś(eś). Zapraszam ponownie.

Popularne posty